niedziela, 18 listopada 2012

Uwaga! Garść informacji.

Moi Drodzy!

Być może część z Was zauważyła, że od miesiąca nie ma mnie na blogu, ani w blogosferze.
Z przyczyn ode mnie niezależnych, złośliwości rzeczy martwych oraz nieprzewidywalnych żywiołów razem z blogiem błąkamy się w tunelu, w którym nareszcie zaczynam dostrzegać malutkie światełko. 
 
Jedyne co mogę obiecać to to,że niebawem wrócę. Blog cały czas istnieje. Muszę na nowo pozbierać i skompletować swoje zabawki, żeby iść do przodu.

Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy są ze mną i zawsze mogę na nich liczyć!
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku, a listopadowe słońce do każdego dociera :)

Do zobaczenia! 

Pozdrawiam!
Praline


środa, 17 października 2012

Sernik dyniowy.

Przepis na dziś. 
Sernik dyniowy.

Dawno nie jadłam, a jeszcze dawniej nie piekłam sernika.
Cudowna chwila, gdy można zanurzyć łyżeczkę w pysznej kremowej masie.. 
***
Najlepszy jak postoi w lodówce przynajmniej dobę.
Długo trzeba poczekać, ale jest warto!

Z pomącą na idealny sernik przyszła mi Asia z Kwestii Smaku.

Sernik dyniowy
wersja bez spodu, na wierzchu bita śmietana i stopiona czcekolada

  • 1 i 1/2 szklanki musu z dyni (upieczona bez żadnych dodatków dynia, zmiksowana)
  • 1 kg sera zmielonego trzykrotnie (można dać mascarpone pół na pół)
  • 5 jajek
  • 2 żółtka 
  • 1 i 1/2 szklanki słodzonego mleka skondensowanego 
  • 1/2 szklanki śmietanki kremowej 30%, najlepiej gęstej 
  • 3 pełne łyżki mąki ziemniaczanej
  • 1/3 łyżeczki mielonego cynamonu
  • 1 cukier wanilinowy (lub 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii)


    W dużej misce mieszamy wszystkie składniki na masę serową: mus z dyni, ser, jajka, żółtka, mleko skondensowane, śmietankę kremową, mąkę ziemniaczaną, cynamon, cukier wanilinowy.  Dno tortownicy (około 24 cm) wykładamy dużym krążkiem z papieru do pieczenia.
Tortownicę smarujemy od środka miękkim masłem. Piekarnik nagrzać do 175 stopni C.
Piec przez 15 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 120 stopni C i piec przez 1 i 1/2 godziny.  
Ostudzony sernik wstawiamy do lodówki na całą noc lub jeszcze dłużej jeśli mamy czas. Podawać z sosem toffee lub jak ja z bitą śmietaną i czekoladą.


Jest pyszny!
Pozdrawiam,
P. 

czwartek, 11 października 2012

Czekoladowo-dyniowe smoothiee.

Jest zimno i wietrznie!
Cudownie! 
W taki czas lubię zaszyć się w kuchni lub siedząc pod kocem wydrążać dynię.
Później przy szeroko otwartych oknach, oddychać.

Pierwszy owoc jesiennych eksperymentów to...

Czekoladowo-dyniowe smoothie
na 3-4 średnie porcje
  • 100g czekolady (u mnie pół na pół mlecznej i gorzkiej)
  • szklanka mleka
  • szklanka puree z dyni (500g dyni uduszonej w odrobinie wody, następnie zmiksowanej)
  • 1 duży lub 2 małe banany, mocno dojrzałe
  • łyżeczka cynamonu
  • 2 łyżki cukru pudru
na wierzch
  • 200ml śmietany 30%, mocno schłodzonej
  • 2 łyżki cukru pudru
Czekoladę podgrzewamy z mlekiem, do rozpuszczenia. 
Dodajemy cukier i cynamon, mieszamy. Miksujemy z bananami i dynią.

Śmietanę ubijamy z cukrem na sztywną masę.  
Podajemy w szklaneczkach na ciepło lub zimno.
W oby wersjach smakuje wyśmienicie!
* Pamiętajmy, że na gorącym smoothie nie utrzyma się śmietana!

a w iso odnajdźmy artyzm...

Smacznego!
Pięknej jesieni!
Praline

czwartek, 4 października 2012

Kompot z winem w tle. Ekologicznie, sezonowo, domowo.

Ekologicznie, sezonowo, domowo.
Wbijam się we wszystkie trendy! ;)

Bardzo podoba mi się idea ekologicznego jedzenia i całej z nim zabawy. 
 Do dzisiejszego przepisu użyłam:
  • śliwek z ogrodu za lasem
  • mojego wina (z roku na rok coraz lepsze)
  • najlepszych fig
  • ekologicznych cytryn (czasem trzeba się wypłacić)
  • brązowego cukru


Mogę być z siebie dumna :) 
Z tego miejsca dziękuję tym, którzy podzielili się ze mną recepturą. 
Kompot z winem może i brzmi dziwnie, ale smakuje wyśmienicie.

Elegancko, dekadencko, wykwintnie..

Nie potrzeba mu żadnego towarzystwa. 
Rewelacyjnie spisuje się jako singiel, choć w otoczeniu wyważonych dodatków tylko im pomaga.

Kompot śliwkowo-figowy z winem 
źródło E. Aszkiewicz, Kuchnia polska 1001 przepisów, wyd. Publicat
z moimi nieznacznymi zmianami
  • 800g wypestkowanych śliwek
  • 8 suszonych fig
  • 3-4 łyżki cukru (u mnie brązowy)
  • 3,5 szklanki wody
  • szklanka białego wina (u mnie półwytrawne, zalecane półsłodkie)
  • skórka z połowy cytryny

Figi kroimy w drobną kosteczkę (ważne). Zalewamy szklanką wody na godzinę lub dłużej, w zależności od stopnia zasuszenia.  
Resztę wody gotujemy z cukrem.
Dodajemy śliwki, namoczone figi z wodą, cytrynę. 
Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na małym ogniu 5-7minut.
Śliwki mają być miękkie, ale nie rozgotowane.
Zdejmujemy z ognia, dodajemy wino i mieszamy.
Odstawiamy pod przykryciem do ostygnięcia.

coś okropnie wyziarniło =.=
 
*Oczywiście można go zapakować do słoika i odstawić na ciemne zimowe wieczory.
* Wino jest mocno wyczuwalne zaraz po ugotowaniu, później trochę łagodnieje, ale nieznacznie. 
* Kompot pyszny jest też bez wina, choć to nadaje mu charakteru.
* Ja podałam przecedzony przez gazę, ale to tylko z powodu estetyki. Z farfoclami jest rustykalnie! 

 Pięknego dnia!


 Już czwartek!

P.

sobota, 29 września 2012

Rozgrzewająca zupa z ciecierzycy.

Nadszedł czas, gdy coraz bardziej chce się czegoś gorącego i sycącego.
Dziś bez zbędnej paplaniny, przepis!

Mogę tylko powiedzieć, jest pyszna :)

Rozgrzewająca zupa z ciecierzycy
  • 2 ząbki czosnku
  • gałązka świeżego rozmarynu
  • 1 puszka pomidorów
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 - 2 szklanki bulionu warzywnego
  • 400g ciecierzycy
  • pęczek natki pietruszki
  • sól, pieprz
Ciecierzycę należy namoczyć dzień wcześnie, zgodnie z zaleceniami na opakowaniu.
Następnie gotujemy, również wedle instrukcji (1,5 godziny na małym ogniu)
 
Czosnek siekamy, lekko podsmażamy w rondelku na odrobinie oliwy.
Dodajemy rozmaryn, pomidory i oliwę. 
Gotujemy przez 10-15 minut.
Dodajemy bulion, odcedzoną ciecierzycę i posiekaną natkę pietruszki.
Zupę gotujemy 5 minut. 
Doprawiamy solą i pieprzem. 
Najlepiej jest wszystko na końcu zmiksować :)
Smacznego!

Pozdrawiam!
Praline

piątek, 21 września 2012

Fistaczkowe ciasteczka z dyniowym musem. TGIF

Dynia już u mnie zamieszkała. 

Choć piec zaczął pracę na pół etatu, moje wszystkie okna i tak pozostają otwarte.
Potykam się o kasztany i ubieram bluzki z długim rękawem.

Czasami uda mi się zobaczyć w przelocie niesamowity taniec Słońca i poskakać w chlupoczących balerinach po kałuży. 

Lubię ten czas. Jest pięknie!

Dla Was mam dziś coś innego. 
Niby to ciasteczka, ale nie do końca słodkie i oczywiste. 

Połączeni słodkiego ze słonym jest znane i oklepane. Ale! Tego musicie spróbować! 

Ciasteczka...
Kojarzą mi się z Ameryką, ciepłym szalikiem i serdecznym "Have a nice day!". 
Nigdy tam nie byłam, ale wydaje mi się, że tak tam może smakować dynia :)


Fistaszkowe ciasteczka z dyniowym musem 
na ok 20 ciasteczek
  • 75g masła orzechowego (najlepiej domowego lub kupnego z kawałkami fistaszków)
  • 120g mąki
  • 1 łyżka cukru
  • 1 łyżeczka śmietany

Wszystkie składniki zagniatamy na ciasto, wałkujemy i wycinamy okrągłe ciasteczka (to może być trudne; jeśli coś poszłoby niezgodnie z planem, dorzućcie mąki; ja wycinałam literatką :)

Pieczemy 15-20 minut w 170st.
Studzimy. Przygotowujemy mus.

Mus dyniowy
  • szklanka upieczonej dyni
  • 70ml śmietany kremówki
  • 1 łyżka soku z limonki + pół limonki do podania
  • sól morska świeżo mielona do oprószenia przed podaniem
 Wszystkie składniki oprócz soli krótko blendujemy na jednolitą masę (w razie zbyt suchej dyni należy dolać jeszcze trochę śmietanki). 
Przekładamy do rękawa cukierniczego i nakładamy na ostudzone ciasteczka. 
Przed podaniem minimalnie posypujemy solą i skrapiamy sokiem z limonki. Ciut, ciut!



Pięknego weekendu!
Praline

czwartek, 13 września 2012

Krem/mus dyniowo-melonowy.

Sama nie wiem czy to krem, czy to mus. 
Gęsty i aromatyczny z ulubienicą jesiennych miesięcy- Panią Dynią. 

Do Pani Dyni przyczepił się Duży Melon. 

Dynia była gorąca, a Melon zimny. 
Poszli razem pod nóż, dali się zmiksować, doprawić elegancją...

A później w pięknym talerzu czekali na ekstremalną podróż przez usta do żołądka.

Pyszna przystawka na chłodny i zalany delikatnym deszczem dzień.
  • 600g upieczonej dyni bez skórki i pestek (ja swoją wsadziłam do piekarnika i piekłam 45 minut, aż zrobiła się miękka)
  • 1 średni melon bez skórki i pestek
  • garść orzechów włoskich
  • 200ml wody
  • 100g pokruszonego sera feta 
Wszystkie składniki oprócz orzechów miksujemy i podgrzewamy. 
Przed podaniem posypujemy orzechami.


Pyszny i ekspresowy!

Pozdrawiam!
Praline

sobota, 8 września 2012

Orzechowe brownie z gruszkami. Babie lato.

Babie lato, które przyłapałam dziś rano pomiędzy gałązkami gruszy i na moim rowerze.
Pogoda jest taka jak lubię! 
Ciepłe słońce przedziera się przez lekko pożółkłe liście, wieje wiatr i czasem zimno szczypie w nos :)
Ciało domaga się czegoś konkretniejszego i słodkiego. 
Nasza ogrodowa grusza z roku na rok rodzi coraz więcej  pysznych owoców, więc nadszedł czas na pożyteczne ich ulokowanie

Mam dla Was pyszne brownie. Dziś ze znaczącym dodatkiem orzechów włoskich.
Świetny chrupiący i aromatyczny składnik. 

Bardzo słodki deser, treściwe śniadanie np. z dodatkiem szklanki mleka, lepkie wytchnienie na zakończenie dnia.


Orzechowe brownie z gruszkami
na blaszkę 23x23
  • 200g gorzkiej czekolady
  • 150g rozdrobnionych orzechów włoskich
  • 100g cukru
  • 80g masła 
  • 2 łyżki kakao
  • 3 jajka
  • 2-3 gruszki
Czekoladę i masło roztapiamy w kąpieli wodnej, studzimy.
Jajka lekko ucieramy z cukrem, do zniknięcia kryształków.
Orzechy jeśli mamy całe układamy na środeku czystej bawełnianej ściereczki, chwytamy jej rogi tworząc 'worek Wółczykija' i uderzamy z całej siły w stół, krzesło, podłogę lub trzaskamy po nich wałkiem :) 
Tym szybkim sposobem mamy rozdrobnione orzechy.
Do czekolady, cały czas mieszając, dodajemy masę jajeczną, orzechy i kakao. 
Po uzyskaniu jednolitej masy, ciasto przekładamy do blaszki wyłożonej pergaminem.
Gruszki obieramy, pozbywamy gniazd nasiennych i kroimy w ósemki. Układamy na wierzchu.
Pieczemy 30 minut w 180st.

Brownie utrzymuje świeżość przez kilka dni. 
Pamiętajmy, żeby nie trzymać go w lodówce! To najlepszy sposób na czekoladowy kamień ;)

Miłego weekendu!
Praline

poniedziałek, 3 września 2012

Zapiekane jabłka z owsianką i cynamonem.

No i nadszedł wrzesień. 
Jesień coraz częściej czuć w powietrzu.
Moja sukienka do ziemi zmiata z chodników pierwsze, szeleszczące liście i wzbudza zainteresowanie wśród ludzi poniżej 7 roku życia i powyżej 75. Dziwne.
Czy tylko ja noszę wółczące się po ziemi ubrania?  



Wracając do sedna dzisiejszego posta.

Jabłka, najlepsze jakie można dostać w przeciągu całego roku, można dostać właśnie teraz.
Ja ich kupować na razie nie muszę, bo w ogrodzie spadają z drzew tak szybko, że trzeba uważać przechodząc, aby nie zostać zbombardowanym.

Najprostszy sposób na pyszną i bardzo zdrową przekąskę!
Nada się też jako dodatek do ryżu, stanowiąc lekki obiad/lunch.

Zapiekane jabłka z owsianką i cynamonem
  • 2kg obranych, wydrylowanych i pokrojonych na średniej wielkości cząstki jabłek
  • 50-70g brązowego cukru
  • 80g masła
  • 1,5 łyżeczki cynamonu
  • 100g płatków owsianych (nie błyskawicznych)
  • garść brązowego cukru
  • śmietana/lody do podania
W rondlu rozgrzewamy masło z cukrem, podsmażamy jabłka ok 5 minut (dzięki temu po zapieczeniu nie będą suche).
Owoce przekładamy do naczynia (żaroodpornego lub ceramicznego), posypujemy cynamonem, płatkami i garścią cukru.
Pieczemy 20-30 minut w 160 st. 

Jabłka będą miękkie, ale nie rozpadające się. Jeśli chcemy uzyskać gorący mus, wystarczy, że temperaturę zwiększymy do 180st.



Pięknego dnia! 
Praline

czwartek, 30 sierpnia 2012

Sernik z musem brzoskwiniowym na spodzie z nutelli.

Witajcie!

Lato się kończy, jesień i wrzesień czuć w powietrzu. Zafundujcie sobie ostatnie sierpniowe ciasto! Idealne dla dzieci.

Zazwyczaj nie przepadam za ciastami, które robi się (praktycznie) z samych półproduktów, ale teraz chylę czoła. Nie spodziewałam się, że tak prosty przepis, będzie tak pyszny.

Nie trzeba robić mu dodatkowej reklamy. Dodam tylko kilka uwag od siebie.

Użyłam serków Danio i był to trafiony wybór. Ilość cukru w przepisie jest niewielka, ale spokojnie wystarcza. Odradzam dosypywania.
Chrupiący spód odrobinę ciężko się kroi, lecz generalnie to najlepsza część.
Żelatynę polecam zalać zimną wodą, poczekać aż napęcznieje i podgrzać do uzyskania płynnej konsystencji. Oczywiście później delikatnie ostudzić. Dobrze jest ją rozmieszać z serkami przed połączeniem wszystkiego ze śmietaną (to moja jedyna modyfikacja przepisu).


Sernik z musem brzoskwiniowym na spodzie z nutelli

Spód
  • 1/2 opakowania sucharków (12 sztuk)
  • 300 g nutelli
Sucharki miksujemy lub kruszymy na tartą bułkę (małe kawałeczki dodają uroku). 
Mieszamy z nutellą.
Masę rozprowadzamy równo na dnie tortownicy i wstawiamy do lodówki.

Środek
  • 400 g śmietanki kremówki (2 małe kubki)
  • 500 g sera białego (np. serek naturalny President, mogą być też serki Danio)
  • 3 łyżki cukru pudru
  • 2 czubate łyżki żelatyny
Ser mieszamy z rozpuszczoną żelatyną (musi być chłodna, ale bardzo płynna). 
Śmietankę kremówkę ubijamy, pod koniec dodajemy cukier puder. Łączymy ze śmietaną. Kiedy masa zaczyna tężeć wykładamy ją na spód i ponownie wkładamy do lodówki.

Mus brzoskwiniowy- wierzch
  • 1kg świeżych brzoskwiń lub1 puszka w syropie
  • 2 galaretki o smaku brzoskwiniowym
Brzoskwinie pestkujemy i obieramy/ odsączamy z zalewy i miksujemy na gładką masę. Galaretkę rozpuszczamy w połowie wody, która była podana w przepisie na opakowaniu (w sumie 500 ml) i łączymy ze zmiksowanymi brzoskwiniami.
Kiedy mus zaczyna tężeć wylewamy go na masę śmietankową (delikatnie!).

Przed podaniem wkładamy na 2-3 godziny do lodówki.
 
Autorka podaje, że świetnie sprawdzi się z malinami :)
 
 
Pozdrawiam wszystkich degustatorów, krytyków oraz pomocników. 
Co z tego, że średnia ich wieku to 3,5 roku! ;)  
 
Miłego dnia!
Praline

piątek, 24 sierpnia 2012

Masz Wiadomość!


Message!
Dzis troche nie kulinarnie.
Po pierwsze musze Was juz na wstepie uprzedzic, ze polskie znaki znikly z mozliwosci oferowanych przez moj komputer. 
Po drugie, trzecie i kolejne....

W mojej kuchni nic ciekawego i odkrywczego ostatnio nie powstaje. 
Razem z E. szalejemy z jej Thermomixem. Robimy najlepsze domowe lody i pyszne soki.
Razem z dzieciakami z zaprzyjaznionych rodzin chodzimy na dlugie i ekstremalne spacery oraz rozmawiamy o lawinach, wulkanach, Sloncu. Fajnie byc przydatna ciocia :)
Razem z siostra odkrywamy magie gier planszowych (tych bardziej i tych mniej znanych).

Jednak to, co ostatnio pochlania najwiecej mojego czasu (oprocz kochanych maluchow :)) to odbudowywanie zaniedbanej formy (uciski za motywacje dla Gosi) i doglebna analiza nowo nabytych ksiazek (wasny prezent z okazji urodzin bloga :)).

W mojej biblioteczce zamieszkaly:






Jest w czym wybierac! Oczywiscie bardzo mnie ciekawi ile przepisow z tych pozycji uda mi sie zmaterializowac. Macie ktoras z nich? Co sadzicie? 

Postaram sie cos tu skubnac jeszcze przed nieublagalnym koncem moich wakacji.

Serdecznie Was pozdrawiam i sciskam!
Praline

niedziela, 19 sierpnia 2012

Urodziny.

Dziś 2 urodziny Lendryggen'a.
Od pierwszego posta się wiele zmieniło (a może nie?). Nie mnie to oceniać.
Sama nie mogę uwierzyć, że już kolejny rok za nami.
W tym dniu życzę sobie siły i cierpliwości oraz niesłabnącego zapału.

A Wam ze zdwojoną mocą dziękuję za to, że jesteście! :)

Praline

Moja siostra (w ramach ścisłości). :)


środa, 15 sierpnia 2012

Macierzanka? Lemoniada.

Dziś święto, w Polsce znane też jako Matki Boskiej Zielnej.
Z tej okazji przygotowałam aromatyczną lemoniadę. Z mnóstwem pyszności w środku.
Co prawda pogoda nas już tak bardzo nie rozpieszcza, ale wciąż trzeba łapać słońce- do słoika lub butelki.



Głównym składnikiem lemoniady jest macierzanka. Wiele książek zielarskich utożsamia ją z tymiankiem. Jedno i drugie w swojej nazwie łacińskiej ma thymus

Macierzanka od wielu lat ceniona jest za swoje właściwości. Te legendarne: 

"Thymus to po grecku odważny. Więc rzymscy żołnierze kąpali się w macierzance dla dodania sobie męstwa, a średniowieczne damy wręczały swym rycerzom gałązkę tej krzewinki, co bez zbędnych słów znaczyło: bądź dzielny, ale na wszelki wypadek niech cię wspiera ta roślina. W praktyce wyglądało to ponoć tak, że panowie wpinali sobie gałązkę macierzanki w zbroję, a wewnętrznie stosowali piwo, w ten sprawdzony sposób pozbywając się nieśmiałości. Szkoccy górale pili herbatę z górskiej odmiany tego ziela na noc dla odpędzenia strachów i duchów nieczystych, których ich góry były pełne, a rano dla zmniejszenia dolegliwości poalkoholowych. A w ogóle to należy podchodzić do niej z całą powagą, bo na średniowiecznej liście ziół czarodziejskich zajmowała pierwsze miejsce."

oraz czysto zdrowotne:

"Ma ona właściwości odkażające, bakteriobójcze i wykrztuśne. Używana jest przy kokluszu, kaszlu, zapaleniu oskrzeli, dychawicy oskrzelowej, a także w przypadkach przeziębienia i grypy. Ponad to pobudza wydzielanie soku żołądkowego, przez co reguluje trawienie. Pomaga w przypadkach nieżytu żołądka i jelit, wzdęciach oraz nadmiernej fermentacji. Wzmaga apetyt. Działa także przeciwskurczowo i wiatropędnie.
W medycynie ludowej macierzanka jest rośliną polecaną przy różnych chorobach kobiecych.
Zewnętrznie naparu z tej rośliny używa się do płukania ust i gardła, przemywania ran oraz jako kompres na zapalone miejsca. Macierzanka jest także stosowana do kąpieli wzmacniających.
"

Najczęściej macierzankę można spotkać w przydomowych skalniakach. W okresie kwitnienia ma przepiękne różowo-fioletowe kwiatuszki. Jej wspaniały aromat sprawdza się także w kuchni, jako dodatek mocno aromatyczny w daniach mięsnych. 



Lemoniada z macierzanki
na 2 litry

garść świeżej macierzanki
sok z 1 dużej cytryny
2-3 łyżki syropu z czarnego bzu lub brzozy (może użyć zwykłego miodu)
*lód do podania

Macierzankę zalewamy gorącą, ale nie wrzącą wodą i parzymy ok 3-5 minut. 
Studzimy. Dodajemy sok z cytryny i syrop/miód. Mieszamy.
Podajemy z lodem (*lub na gorąco, jeśli mamy taką ochotę. Wtedy tylko delikatnie studzimy, aby syrop/miód nie stracił swoich właściwości).

Ta kompozycja jest bardzo prosta i bardzo pyszna. Zioła są niesamowite.
Pięknego dnia!

Praline


niedziela, 12 sierpnia 2012

Chłodnik agresotowo-kokosowo-ogórkowy

Lubicie dziwne i niecodzienne połączenia?
Spróbujcie tego chłodnika. Upały chyba ustały, lecz nigdy nie jest za późno na coś zimnego i pysznego!
Ekspresowe zakupy, ekspresowe przygotowanie, ekspresowy post i powolne delektowanie się każdym smakiem po kolei.

Moja kolejna oda do agrestu. 
Idealnie wyważone smaki, równomiernie i spójnie po sobie następujące.
Takie proste, a takie niecodzienne i pyszne. 

Dla odważnych bardziej i mniej. 

Składniki prosto z lodówki.

Chłodnik agrestowo-ogórkowo-kokosowy
przepis znaleziony w sieci, z moimi modyfikacjami

3-4 duże młode ogórki (gruntowe?)
puszka mleczka kokosowego
500g agrestu
1/2 łyżki posiekanego rozmarynu 
sól, pieprz do smaku

Agrest obieramy, dusimy z odrobiną wody. 
Ogórki obieramy.
Wszystkie składniki miksujemy razem.



Tym, którzy wolą bardziej kremowe zupy, polecam przetarcie chłodnika przez sito.

Podajemy od razu, lub po schłodzeniu w lodówce. 
Uwaga! Po zbyt długim czasie spędzonym w chłodziarce, chłodnik może podejść wodą.

A z informacji około kuchennych, zakochałam się w tym panu.


Znacie go? 

Udanej niedzieli!
Pozdrawiam,
P.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Syllabub- dekadencki deser agrestowy.

Agrest jest retro. 
Jego olbrzymi potencjał jest zdecydowanie nie wykorzystywany. 
To właśnie jego najwięcej mam w ogrodzie. Aż 4 krzaczki różnego rodzaju.

Dziś deser. 
Agrestowy, oczywiście.
Niesamowite połączenie smaków, w mojej ulubionej kompozycji warstwowej.

Najbardziej cieszy mnie fakt, że znów mogłam użyć swojej magicznej ferii aromatu w postaci syropu z czarnego bzu. :) 

Przepis znalazłam tutaj, ale odrobinę go zmodyfikowałam. 


Agrestowo-mangowe syllabub z syropem z czarnego bzu (w oryginale likier)
na 2-3 porcje

Mus:
  • 600g agrestu
  • 1 duże dojrzałe mango
  • 2 łyżki cukru
Agrest myjemy i obieramy. Na małym ogniu gotujemy z cukrem, aż zmięknie i puści sok. 
Mango obieramy i kroimy jak nam wygodnie.
Wszystko razem miksujemy i przecieramy przez sito, aby pozbyć się agrestowych pestek i ewentualnych resztek.

Masa śmietanowa:
  • 200ml śmietany 30%
  • 3 łyżki domowego cukru waniliowego, utartego w moździerzu (można użyć zwykłego cukru pudru)
  • 80ml białego wina
  • 2 łyżki syropu lub likieru z czarnego bzu
  • skórka z połowy cytryny
  • 1 łyżeczka rozpuszczonej i ostudzonej żelatyny
Śmietanę ubijamy na sztywno i dodajemy po kolei resztę składników, dokładnie mieszając.
Wino delikatnie zetnie śmietanę, ale tak ma być (w końcu alkohol ścina białko).

Podajemy w kieliszkach kładąc według uznania warstwę na warstwie.
Przechowujemy w lodówce.


*Syllabub, czyli tradycyjny angielski deser, w którym posłodzone mleko lub śmietana poddane jest lekkiemu zsiadnięciu dzięki dodatkowi wina. 

Miłego dnia!

piątek, 27 lipca 2012

Szałwia, ricotta i bób.

Mam wakacje. Siedzę i nic nie robię. 
Wstaję w południe i leniwie zabieram się za parzenie herbaty.

Ubieram lekką (oczywiście) niebieską sukienkę i niespiesznie wyruszam w piętnastominutową podróż do ulubionych znajomych mniejszych i większych. :)

Piekę ciasto jogurtowe z owocami, które akurat mam pod ręką i kroję warzywa na leczo. 
Wchłaniam książki, po raz pierwszy i kolejny.
Tak mija dzień za dniem. 

Żadnych planów. To akurat jest niefajne.

Przechadzam się po sklepach ze starociami i znajduję wspaniały komplet niebieskich, klimatycznych mebli (sofa i dwa fotele). Niestety na drugi dzień ktoś go kupuje :( 
Na pocieszenie kupuję letnią torebkę z wyprzedaży. 
Pasuje do butów, przyda się. 

***

Szałwia, ricotta i bób.
+ makaron.

Minimum pracy, maksimum smaku i jakości. 
Fenomenalne połączenie. To chyba retro smak. 
Bób już na wykończeniu, więc trzeba go dojeść. 
Ja lubię najbardziej ten lekko zblanszowany, jeszcze baardzo zielony.

na 2-3 porcje
  • 150g makaronu typu kokardki
  • 120g ricotty
  • 30ml śmietanki 30%
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki posiekanej świeżej szałwii
  • 250-300g bobu  
Bób gotujemy w osolonej wodzie ok 10 minut. Przelewamy zimna wodą, odstawiamy do ostudzenia.
Makaron również gotujemy w osolonej wodzie, aż będzie al dente. Przecedzamy.
W rondelku rozpuszczamy masło, dodajemy śmietankę i ricottę, mieszamy do połączenia składników. Dodajemy szałwię i chwilę trzymamy na ogniu.
Bób obieramy i dodajemy do ricotty.
Podajemy z makaronem, dekorujemy bobem i/lub szałwią.

To jest pyszne. Inne, ale pyszne. 




Pięknego dnia!
Pozdrawiam!
P.

niedziela, 15 lipca 2012

Toż to skandal! Panna cotta i mus porzeczkowy.

Toż to skandal! Wieje nudą i starymi postami! 
Nie może tak dalej być!
Kto to widział, że by tak rzadko zaglądać na bloga! 

A na poważnie i całkiem serio.
Moja mobilność była ostatnio bardzo ograniczona, a świeżość umysłu upaćkana codziennością.
Nie byłam na wakacjach, na chwilę obecną też nigdzie się nie wybieram.
Chcę trochę więcej uwagi poświęcić swoim i Waszym wirtualnym czterem kątom, oraz posprzątać tu i tam.
Mam wiele (ambitnych?) planów u marzeń. Zobaczymy co z tego wyniknie. Jak znam siebie, może być różnie.

Ależ słowotok! Widać gołym okiem, że dawno mnie tu nie było. Jak miło postukać w tą klawiaturkę! :)



Wracając do sedna bloga, kuchni. 
Upały chyba trochę przystopowały, na placach i targach zagęściło się od pyszności. Mam to szczęście, że w ogródku rośnie kilka cennych krzaczków i drzewek. Chwała Babci za to!
Codziennie robię rundkę dookoła i podjadam to tego, to tamtego.

Dziś mam dla Was mój ulubiony deser, pannę cottę. Z moimi ulubionymi ogrodowymi skarbami- czerwonymi porzeczkami. Nie każdy je lubi, bo mają pestki i potrafią być wściekle kwaśne. "Mówi się trudno i żyje się dalej?" nie! Trzeba się do nich przekonać! :)

Panna cotta z musem porzeczkowym 
na 4 średnie porcje
za Martą Stewart z moimi zmianami

Panna Cotta
  • 300ml śmietany 30%
  • 200ml mleka
  • ok 100g cukru pudru
  • 2,5 łyżki żelatyny
Mleko podgrzewamy ze śmietaną, łączymy z cukrem.
Żelatynę zalewamy 5 łyżkami wody i czekamy aż napęcznieje. 
Dodajemy ją do mleka i mieszamy do całkowitego rozpuszczenia.

Mus porzeczkowy
  • 700g czerwonych porzeczek
  • 100-150g cukru
  • 3 łyżki żelatyny
Porzeczki zasypujemy cukrem i podgrzewamy na małym ogniu, aż się rozpadną. 
Mieszamy, aby się nie przypaliły ok 7-10 minut.
Przecieramy przez sito (zostają niechciane pestki).
Żelatynę zalewamy 5 łyżkami wody i czekamy aż napęcznieje. 
Dodajemy ją do musu porzeczkowego i mieszamy do całkowitego rozpuszczenia.

Podanie

Do przygotowanych szklaneczek o pojemności ok 100-150ml wlewamy na przemian pannę cottę i mus porzeczkowy. Po wlaniu każdej warstwy należy odczekać ok godziny, aby nalać kolejną (inaczej kolory się pomieszają). 



Ja swoją zostawiłam na całą noc w lodówce i na dobre jej to wyszło. 
Jeśli wolicie luźniejszą konsystencję, polecam zmniejszyć ilość żelatyny w pannie i musie do 2 łyżek.


Serdecznie pozdrawiam życząc smacznego!
Praline

Niech się spełniają Wasze marzenia!

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Lody z karmelizowaną gruszką.

Przepis na karmelizowaną gruszkę znalazłam u Polci już dawno. 
Podobał mi od początku, lecz dopiero kilka dni temu znalazłam czas, aby wszystko przygotować. 
Oczywiście okazało się, że potrzeba tylko kilku minut na karmelizację i godziny na 'odstanie'. 

Nieprawdopodobnie pyszna i chrupiąca gruszka połączyła się w moim małym kieliszku-pucharku z najzwyklejszymi lodami waniliowymi. Smakowało prosto, lecz wyśmienicie. 

Już wiem, że tak przygotowane gruszki najlepsze będą z lodami mocno orzechowymi!
Do przetestowania.

Karmelizowane gruszki
cytując za Polcią
  • 2 gruszki
  • pół szklanki cukru
Gruszki kroimy w plasterki i pozbywamy się gniazd nasiennych.
Każdy plasterek obtaczamy w cukrze i układamy w szerokim rondlu z grubym dnem.
Gotujemy przez 5 minut na średnim ogniu po czym ogień zmniejszamy i dodajemy cukier.
Gdy cukier rozpuści się zwiększamy delikatnie ogień pod rondlem i karmelizujemy gruszki przez 10-15 minut.
Delikatnie (uwaga gorące!) nabijamy je na patyczki do szaszłyków i studzimy.
  • lody waniliowe lub orzechowe
Do pucharków nakładamy lody i dekorujemy ostudzone gruszki.
Podajemy natychmiast!

Smacznego!



***

Wakacje na wyciągnięcie ręki, a ja biegam od okienka do okienka.
Zobaczymy czy plany się zrealizują, czy pomogę tym, którym zamierzam, czy zrobię to co chcę. 
Dziś wiem, że jedno z malutkich marzeń zostało spełnione.

Pięknego tygodnia!
Praline