poniedziałek, 25 czerwca 2012

Lody z karmelizowaną gruszką.

Przepis na karmelizowaną gruszkę znalazłam u Polci już dawno. 
Podobał mi od początku, lecz dopiero kilka dni temu znalazłam czas, aby wszystko przygotować. 
Oczywiście okazało się, że potrzeba tylko kilku minut na karmelizację i godziny na 'odstanie'. 

Nieprawdopodobnie pyszna i chrupiąca gruszka połączyła się w moim małym kieliszku-pucharku z najzwyklejszymi lodami waniliowymi. Smakowało prosto, lecz wyśmienicie. 

Już wiem, że tak przygotowane gruszki najlepsze będą z lodami mocno orzechowymi!
Do przetestowania.

Karmelizowane gruszki
cytując za Polcią
  • 2 gruszki
  • pół szklanki cukru
Gruszki kroimy w plasterki i pozbywamy się gniazd nasiennych.
Każdy plasterek obtaczamy w cukrze i układamy w szerokim rondlu z grubym dnem.
Gotujemy przez 5 minut na średnim ogniu po czym ogień zmniejszamy i dodajemy cukier.
Gdy cukier rozpuści się zwiększamy delikatnie ogień pod rondlem i karmelizujemy gruszki przez 10-15 minut.
Delikatnie (uwaga gorące!) nabijamy je na patyczki do szaszłyków i studzimy.
  • lody waniliowe lub orzechowe
Do pucharków nakładamy lody i dekorujemy ostudzone gruszki.
Podajemy natychmiast!

Smacznego!



***

Wakacje na wyciągnięcie ręki, a ja biegam od okienka do okienka.
Zobaczymy czy plany się zrealizują, czy pomogę tym, którym zamierzam, czy zrobię to co chcę. 
Dziś wiem, że jedno z malutkich marzeń zostało spełnione.

Pięknego tygodnia!
Praline

wtorek, 19 czerwca 2012

Cieszymy się truskawkami i ochładzamy nabiałem, czyli najlepszy sernik na zimno.

Sernik mogę jeść dniami i nocami.
Serki, jogurty, mleko... Tego nigdy nie może zabraknąć!

Jest gorąco i duszno, idealny moment na schładzający od wewnątrz nabiał.
By nie włączać piekarnika, słodkości robimy w LODÓWCE!
Kuchenna przyjaciółka w okresie letnim pracuje na najwyższych obrotach.

...
Gdy myślę o serniku na zimno, przed oczami mam białą, galaretkowatą masę, smakującą proszkiem z paczki i serkami homogenizowanymi. Temu mówię wielkie NIE. 
Musiałam zrobić go po swojemu. Wymieszać to i tamto, spróbować i jest!

Sernik, w którym przewodnim składnikiem jest twaróg. 
W towarzystwie swoich nabiałowych kuzynów. Niespodziewanie dobry!
Na ciasteczkowym spodzie, który można zamienić na wszędobylskie ciasto kruche, lub  w ostateczności z niego zrezygnować (tej opcji nie polecam).
Metodą prób i błędów mam na razie najlepszy z możliwych!

Plus pyszne, sezonowe truskawki!
Czego chcieć więcej?



Sernik na zimno, najlepszy
na dużą, prostokątną blachę

Spód:
  • 300g kruchych ciasteczek (ja użyłam tych)
  • 75g miękkiego masła (broń Boże margaryny)
Ciasteczka kruszymy w robocie kuchennym i łączymy z masłem.
Wykładamy blachę i wstawiamy do lodówki na czas przygotowania masy serowej.

Masa serowa:
  • 1kg sera na serniki w wiadereczku
  • 250ml śmietany 30%
  • 125g serka homogenizowanego waniliowego
  • 120g cukru pudru (lub więcej do smaku)
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (opcjonalnie)
  • 3-4 łyżki żelatyny
  • ok 400g truskawek, przekrojonych na pół
Twaróg ucieramy w robocie, aby zrobił się "elastyczny".
Dodajemy przesiany cukier puder, gdy ładnie się połączą- włączamy serek homogenizowany i ekstrakt.
Jednolitą masę odstawiamy, aby odpoczęła.
Śmietanę ubijamy na sztywno i dodajemy łyżką do masy. 
Łyżką (!) delikatnie łączymy.
Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie (ok 120ml) i powoli łączymy z masą. 
Dokładnie mieszamy.
Wylewamy na przygotowany spód, a na górze układamy truskawki.  
Wstawiamy do lodówki na ok 3-4 godziny.

Dekoracja:
  • 1-2 galaretki truskawkowe (jeśli wolimy mniej galaretki- używamy jedną, gdy lubimy dużo- bierzemy dwie ;))
Galaretki przygotowujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
Gdy lekko stężeją (nie mogą być płynne, bo przeleją się przez sernik i zrobi się pływająca ciasteczkowo-serowa wyspa; znam ten ból) wylewamy na wierzch. 
Ciasto odstawiamy do lodówki najlepiej na całą noc, aby dobrze wszystko stężało i wypiękniało. :)

Jest pyszne!
Smacznego!

A tu chciałabym się teraz przeteleportować. Do małego białego domku..


wtorek, 12 czerwca 2012

Kobiety są z Wenus a Torcik z Marsa

Gdyby tak mi się chciało, jak mi się nie chce...
Byłoby cudownie. Zauważam u siebie zmęczenie materiału ;)
Odliczam dni do wakacji, podając słodkości. Wiem, wiem, lato za pasem, a ja nie jem marchewek. 
Trudno. 

Za oknem pada deszcz, a o świeżym powietrzu możemy zapomnieć. 
Z telewizorów w całym mieście dobiegają głosy komentatorów i kibiców. Witryny w sklepach są biało-czerwone, zaczynając od warzywniaków, po eleganckie butiki. 
Szczerze? Podoba mi się taka patriotyczna Polska. :) Sama coraz częściej patrzę na ekran i na bieżąco śledzę wiadomości sportowe. Niewiarygodne.

Taila wie, gdzie są dobre rzeczy ;)

W zeszłym tygodniu w końcu odnalazła mnie wena i zapał do pieczenia. 
Zrobiłam TEN torcik i najlepszy jaki jadłam sernik na zimno (o nim za jakiś czas).

Było gorąco, więc perspektywa stania w kuchni godzinami i mieszania masy nie wydawała się kusząca. Ale! 
Wizyta w miejscowym sklepie przypomniała mi o Bogini Upraszczania i Szybkości- Nigelli.
Jej dwuskładnikowe ciasteczka, czteroskładnikowe tarty..
Zobaczyłam na półce obok kasy Marsy i już wiedziałam.

Fantastycznie puszysty i zrównoważony. 

Neutralny biszkopt, słodka i kremowa masa (w smaku przypominająca Dumle!),  a na wierzchu chrupiące orzeszki w słonym karmelu.


Biszkoptowy torcik z marsową masą i orzeszkami w słonym karmelu.
6-8 małych porcji

Biszkopt.
  • 4 jajka
  • 9 płaskich łyżek cukru
  • 12 kopiastych łyżek mąki
Jajka ucieramy z cukrem na gęstą, puszystą i jednolitą masę. 
Dodajemy przesianą mąkę i delikatnie łączymy. 
W wyłożonej papierem okrągłej formie o średnicy 18cm.
Pieczemy 35-40 minut w 180 stopniach.
Studzimy.

Masa.
  • 250-300ml śmietany kremówki (mocno schłodzonej)
  • 4 Marsy
  • 1 łyżka żelatyny
Marsy kroimy w mniejsze kawałki i roztapiamy w kąpieli wodnej. 
Studzimy.
Śmietanę ubijamy na sztywną masę, stopniowo łączymy z ostudzonymi marsami.
Żelatynę rozpuszczamy w 3 łyżkach wrzątku i delikatnie dodajemy do masy (najlepiej w garnuszku połączyć z kilkoma łyżkami masy, następnie dodać do reszty).

Orzeszki w słonym karmelu.
  • pół szklanki orzeszków (niesolone fistaszki)
  • kilka kropel wody
  • 3 łyżki cukry pudru
  • 70 ml śmietany 30%
  • kilka szczypt soli (najlepiej mielonej morskiej, gruboziarnistej)
W rondelku rozpuszczamy cukier puder z wodą. Gdy zaczną tworzyć się bąbelki dodajemy sól.
Często mieszamy, aby przyspieszyć karmelizację, do uzyskania złotego koloru. 
Po tym czasie dolewamy śmietankę i łączymy, aż utworzy się jednolita i gładka masa. 
Dodajemy posiekane orzeszki i mieszamy.

Wykończenie.

Biszkopt kroimy na pół, odcinając "czapeczkę".
Wierzch kładziemy na spód (ten posłuży nam za górę).*
Wykładamy masę i przykrywamy. 
Na wierzch wykładamy orzeszki i równie rozprowadzamy.
Wstawiamy do lodówki najlepiej na całą noc.

*Najlepiej robić wszystko w formie, aby się nie rozjechało.


Jest pyszny!
Smacznego!

Pozdrawiam ciepło, 
Praline

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Czarny bez w cieście.

Kiedy ten ozdobny już przekwitł, kwiaty czarnego w najlepszej formie.
Intensywnie pachną i pięknie wyglądają. Delikatne i malutkie. 

Już niedługo ustąpią miejsca czarnym owocom, dlatego natychmiast należy ich poszukać i zrobić z nimi coś pysznego! :)

W zeszłym roku przygotowywałam syrop. Pyszny i praktyczny. Używam go do przygotowania np tej sałatki. Jeśli jeszcze ktoś ma obawy co do czarnego bzu, najwyższa pora, aby je rozwiać.

Dziś przedstawiam Wam kwiaty w cieście. 
Niewyobrażalnie pyszna sezonowa alternatywa dla naleśników czy pancakes. 
Idealne na śniadanie, lunch, lekki obiad.. 

Kwiaty czarnego bzu w cieście
na 3-4 porcje
  • 15 baldachów czarnego bzu
  • 180g przesianej mąki przennej
  • 2 jajka
  • 250ml mleka
  • łyżka cukru pudru
  • szczypta soli
  • olej/masło do smażenia (moja patelnia potrzebuje tylko odrobinkę na początku smażenia)
Do podania:
  • cukier puder
  • śmietana
  • truskawki
  • syrop z czarnego bzu
Przygotowujemy ciasto naleśnikowe. 
W misce dokładnie łączymy jajka z połową mleka, solą i cukrem. 
Powoli dosypujemy mąkę na przemian dolewając resztę mleka.
Mieszamy do uzyskania gładkiego ciasta.

Na patelni rozgrzewamy masło. Każdy baldach, trzymając za ogonek (odcinamy go dopiero na patelni) dokładnie maczamy w cieście i smażymy ok 3-4 minuty z każdej strony.

Podajemy gorące z ulubionymi dodatkami. 
Ja wybrałam pyszne truskawki, obowiązkowy cukier puder na zmianę z syropem z czarnego bzu oraz kleks śmietany :)



Smacznego!
Pozdrawiam!

ps.
Dawno mnie tu nie było. 
Dzień za dniem raz ucieka, a raz idzie spacerkiem. Co ciekawego u Was? 

Praline