sobota, 30 kwietnia 2011

Royal dessert.


O czym trąbiły wczoraj wszystkie media?
Oczywiście o ślubie. Tak, o TYM ślubie mówię ;)
Iście bajkowy i niesamowity. Pięknie ubrany i wygrany.
Szczerze mówiąc, karoca zrobiła na mnie wrażenie. Takie ach.. Patrząc na to wszystko, przeszywały mnie dziwne uczucia. Być może znalazła się kszta zazdrości. Po dogłębnym przeanalizowaniu perspektyw na ich dalsze życie, wolę zostać w swojej dziurze i nie martwic się o to, czy dobrze trzymam telefon w ręce. Oczywiście życzę im dużo szczęścia!

Darzę ogromną sympatią Royal Family :)
I w ogóle całe Zjednoczone Królestwo.
I tak wczoraj...
Deser, który robię od dawna, nareszcie dostał imię! :D

Przygotowałam go z M z powodu nadmiernej ilości mascarpone w lodówce.
Poszperałam w pokoju i znalazłam uroczą telephone box. Później pomajstrowałam przy szyi i london bus dopełnił kadr :)



Dzień był taki..
Royal dessert

300g mascarpone
2 jajka
50g cukru waniliowego (nie z paczki)
ew. esencja waniliowa ok.pół łyżeczki (jeśli używamy zwykłego cukru)


Jajka sparzyć.
Oddzielić żółtka od białek.
Białka roztrzepać i napowietrzyć (mają być delikatne i leciutkie).
Dodać powoli cukier i ucierać.
Pojedynczo wrzucać żółtka.
Gdy masa będzie jednolita i gładka, zmniejszyć obroty i wtoczyć mascarpone.
(Jeśli używamy esencji, wlewamy ją teraz)
Mieszać do uzyskania aksamitnego kremu.




Smacznego!

Dziękuję Wam, że tu jesteście! :*

Pozdrawiam,
Praline

środa, 27 kwietnia 2011

W wirze pytań.



Ile czasu zajmuje mi obmyślenie i napisanie nowego posta?
Ile godzin dziennie zastanawiam się nad tym co zrobić, by być szczęśliwą?
Kim jestem dla innych?
Ile mentalnie mam lat?
Ile razy mówimy sobie 'Od jutra zaczynam od nowa. Zapominam.'? 
..
.

Pytania pozostawiające w niepewności. W chwiejnej chwili.
W braku zrozumienia i oparcia.
Życie obraca się dookoła pytań.
Ciągle zadawanych, nierzadko pozostawianych bez odpowiedzi.
Jakże często wolimy coś przemilczeć, myśląc, że tak będzie lepiej.
Pytania potrafią zatruć duszę, choć powinny ją uleczać.
Kogo pytać, by uzyskać pożądaną odpowiedź?
A może lepiej odpowiedzieć sobie samemu?
Dlaczego na własne życzenie patrzymy na coś co bardzo rani?
Serce czy rozum?

Trochę się tego nazbierało.
.           .         .                      ...

Możliwość odskoczni, zapomnienia, odpłynięcia gdzieś daleko.
Posłuchacie ze mną?


      
Trzymajcie się!
Praline

*Lendryggen'a możecie już znaleźć na Facebooku :)

piątek, 22 kwietnia 2011

Świątecznie.



Moi Drodzy z okazji Świąt, 
Życzę Wam dużo radości na każdy dzień,
Niezwykłości w zwyczajnych godzinach,
Nadziei..
I samych pyszności na Wielkanocnym stole!




Praline.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Wariacja na temat baneru.



Wiecha kupionej na targu pietruszki..
Podebrany podczas porządków 'kieliszek'..
Stary obiektyw od Minolty..
I nuuda.
I się P. bawiła..

I jest nawet zadowolona :)

Udanego (wczesnego, zimnego, jasnego, wiosennego, pachnącego) wieczoru!
Praline


Ps. Może wezmę teraz psa na spacer i zapoluje obiektywem na robale albo trawy?

czwartek, 14 kwietnia 2011

Klops z jajem i Jamie.

Swego rodzaju gra słowna. Mówiąc 'ale klops', bądź 'ale jajo', mamy na myśli zamieszanie, sytuację komiczną. Jakiś rozgardiasz. Takie nie wiadomo co. W klopsie jest wszystko wymieszane i w gruncie rzeczy, przeważnie nie mamy pojęcia co znajduje się w środku. Chyba że zrobimy go sami ;)
Książka Jamiego stała i stała.. i ładnie wyglądała. W końcu trzeba było ją spożytkować i przetestować.


Wróciła od oglądaczy i test zdała na 6+.
Jest idealną pozycja dla początkujących kucharzy. W bardzo przejrzysty i czytelny sposób pokazuje krok po kroku, jak oczarować samego siebie i gości (jeśli takowych akurat mamy ;). Jamie jak zwykle urzeka swojskością i swoją uroczą niechlujnością :) Pokazuje, nawet największemu przeciwnikowi kuchni, że można szybko, tanio, czasem finezyjnie, własnoręcznie przygotować, a co za tym idzie, z większą przyjemnością, zjeść pożywny i smaczny posiłek (jestem mistrzem w tworzeniu okropnie długich zdań ;). Ponad dwukilogramowa pozycja podzielona jest na czternaście tematycznych rozdziałów, poczynając od dań najszybszych, najprostszych i często nieodkrytych, poprzez mięsiwa, ryby i makarony, kończąc na kulminacyjnych daniach popisowych- słodkościach ;) Cytując Jamiego 'Ze wszystkich rozdziałów [..] ten [...] wymaga zdecydowanie najwięcej zaangażowania i czasu. ponieważ trzeba dokładnie przestrzegać wskazanej wagi i objętości, łatwiej tutaj o niepowodzenie niż w przypadku innych potraw.' Co jakiś czas przewija się zdjęcie posiadacza książki, który, po choć wierzchniej analizie przepisów, z mikrofalowicza przeobraził się w pierwszorzędnego szefa domowej kuchni. Retro przewodzi wizualizacji książki. Samą nazwę autora (celowo) na pierwszy rzut oka, mózg odczytuje jako Coca Cola. Najciemniej pod latarnią? Nie, nie ;)

Przechodząc do rzeczy. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów ugotowałam coś w 100% według przepisu :D Jamie jest mistrzem i daje się to wyczuć na języku po pierwszym kęsie. Wie facet jak zdobyć kobietę! Takie niby nic, staroświeckie.. Od siebie tylko dorzuciłam do środka jajko, żeby trochę podciągnąć pod Wielkanoc ;) I powiem, że całkiem, całkiem pasuje na śmingusowy obiad ;)
Jamie podawał ten klops z gęstym, grudkowatym sosem ciecierzycowo-pomidorowym. Ja zrobiłam grzanki i małą wariację na temat pomidorów z puszki.

Rozgrzej piekarnik. Obierz i posiekaj cebule na drobne kawałeczki. Na dużą patelnię wlej sporo oliwy i dosyp soli i pieprzu. Dodaj cebulę, mielony kmin i kolendrę. Smaż ok. 7 min często mieszając, aby cebula zmiękła i zrobiła się złocista. Przygotowaną, przełóż do miski. Pokrusz krakersy i dodaj do cebuli. Z resztą składników zrób to samo. Teraz dokładnie rękami wymieszaj. Przełóż mięso na deskę i uformuj klops. Coś na kształt zaokrąglonego, długiego graniastosłupa. Przełóż do formy do pieczenia. Wsadź do piekarnika (200st) i piecz 20 min.

** Ja dodałam do środka dwa ugotowane wcześniej jajka.

** Czerstwy chleb pokroiłam w dużą kostkę i w wysmarowanej delikatnie oliwą formie, wsadziłam razem z klopsem do piekarnika. Zrobił się chruuupiący dodatek ;)


Wariacja na temat Sosu pomidorowego
Jedną puszkę pomidorów wrzuciłam na patelnię i powoli odparowałam część wody. Później dodałam drobno posiekane dwa duże ząbki czosnku i trzy mięsiste, suszone śliwki. I tak się dusiło na malutkim ogniu przez ok. 15 minut.

Na samym końcu wszystko posypałam świeżą rzeżuchą ;) Symbolem Wielkanocy.





Wszystkich bardzo serdecznie, wiosennie pozdrawiam! :):)
Praline


czwartek, 7 kwietnia 2011

Świętujemy Światowy Dzień Zdrowia! Kasztankowo.

Niestety nie na spacerze pogryzając jabłko :( Choć za oknem jest jak uwielbiam!
Wiatr, mżawka, chmury.. Względem kilku rzeczy w życiu jestem dosyć odmienna. Upodobania pogodowe plasują się na wysokim miejscu tejże listy ;) Nie ma nic lepszego niż przechadzka po targu pełnym pyszności, gdy kropelki deszczu zwilżają włosy. Być może podejrzewacie, iż poniżej znajdzie się jakaś zdrowa sałatka albo tarta.. Niestety nic z tych rzeczy. Jak świętować, to z pełną parą! Na słodko! Odbijemy sobie później na bieżni, bądź gdzie tam dusza zapragnie :)

Dzisiejsza słodkość, choć może nie jest bardzo wykwintna, smakuje bardzo dobrze. Następnym razem wcisnę coś do środka, by nabrało iskry ;) Myślałam o lemon curd bądź masie cytrynowej, ale brakło mi składników. Poprawię się!


Bo dziś jest słodko-kwaśne. Cytrynowa beznadzieja?
...
Dobra, dobra. Zbieram się do kupy!
Czas na czekoladę- słodycz życia :)


Ciasto kasztankowo-cytrynowe

100g czekolady (użyłam tej- kasztankowej, ale może być zwykła, gorzka)
150g cukru
2 szklanki mąki
4 jajka
7 łyżek oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
sok i skórka z połowy cytryny

opcjonalnie na wierzch- tabliczka (100g) czekolady z orzeszkami

Rozpuścić czekoladę w kąpieli wodnej.
Jajka utrzeć z cukrem na puszystą masę.
Stopniowo dodawać olej i cytrynę.
Do masy delikatnie i powoli przesiać mąkę z proszkiem.
Połączyć z czekoladą.
Przelać do formy (u mnie okrągła o śr.22cm) i piec w 180st. 40 min.

Gdy ciasto ostygnie, polać (choć bardziej trafnym słowem będzie ułożyć) czekoladę z orzeszkami.
Podawać najlepiej z mocną, czarną herbatą :)




Smacznego!

Żyjcie zdrowo i kolorowo!
Nawet w te pochmurne dni ;)

Pozdrawiam serdecznie!
Praline