poniedziałek, 18 lipca 2011

Zielono mi...

Zazieleniło się najpiękniej jak może w lipcu. Cały ogród porósł zielonymi skarbami.

Ilość agrestu powala krzaczki, aż całują ziemię w dziękczynieniu..

Jabłonka nie gorsza, małe, niedojrzałe owoce przeciągają gałęzie i wolę sobie nie wyobrażać co będzie dalej ;)

I Pan Pomidor zakochany w tyczce, już pewnie uśmiechnął się do słońca..



Zazieleniło się. Nie pada. Wsiadamy na rowery i jedziemy....




I koszulka, w której zakochałam się bez reszty..
Wygrzebana w sklepie, w którym obiecałam sobie, że nigdy nic nie kupię bo dziadostwo, a niby markowy.

Wiecie po co na wyprzedażach są wielkie kosze bądź 'wysypiska' ubrań?
A żeby człek poczuł się jak na targu i sam sobie upolował w gąszczu jak dzikie zwierze.

Marketing.

Mówcie mi Zwierzu ;D


W kuchni też się zazieleniło. 
Nazrywałam agrestu i zrobiłam coś jeszcze bardziej orzeźwiającego niż lemoniada ;)
Zrobiłam, bo zobaczyłam
Kilka odmian, dało coś wspaniałego!
Jedne szybko dojrzewające, drugie mechate, trzecie lekko żółte, wszystkie z okropnymi kolcami na łodyżkach.


Sorbet agrestowy

800g agrestu
300ml wody
150g cukru (w oryginale 300, ale wolę kwaśne)

Agrest obrać i zmiksować tak, aby pozbyć się największej ilości włókien (ja zrobiłam to w części do koktajli, dołączonej do robota).
Wodę zagrzać i rozpuścić w niej cukier.
Wlać do masy agrestowej i ponownie zmiksować.
Całość przetrzeć przez sito, by pozbyć się pestek.
Przelać do litrowego pudełka i zamrozić (co 40 min lekko przemieszać).
Po ok 5h gotowe.
Ci którzy mają maszynę, postępują jak pisze na opakowaniu ;)
Jeśli nie będziecie jeść od razu, polecam przez nałożeniem do miseczek np. następnego dnia, lekko rozpuścić i zmiksować. Wtedy konsystencja wygrywa z nawet najdroższymi sorbetami czy lodami :)


Pozdrawiam serdecznie :)
Praline. 


Dla zainteresowanych..
Wersja chyba moja ulubiona.

9 komentarzy:

  1. I hope you liked the sorbet. It's so refreshing in these summer days, isn't it? I really like all the green pictures, so fresh and summery.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia powalają. Piękne. Takie zielone ;).

    Mnie na chwilkę wciągnęły wyprzedaże, ale tylko na chwilkę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak pięknie i pysznie zielono u Ciebie!
    Zielony to był mój ulubiony kolor przez wiele lat i mam do niego sentyment:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szukałam takiej koszulki!!! Skąd ją masz?

    OdpowiedzUsuń
  5. @Sari- I love the sorbet! Thank you for the visit :)

    @Agnieszko- dlaczego był? U mnie i tak ma konkurencję w niebieskim ;)

    @Wnętrz projektowanie- kupiłam ją w Housie w Galerii Krakowskiej, na męskim stoisku :D Była niestety ostatnia. Teraz właśnie w niej siedzę i pochłaniam resztki sorbetu :)

    Wszystkim baardzo serdecznie dziękuję za tak miłe słowa :) Budują!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. zielony - kolor nadziei :)) uwielbiam Twojego bloga :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Praline, bo zielony kiedys zdominowal moja szafe i nie tylko...teraz jest bardziej roznorodnie-kolorowo ale podobnie jak u Ciebie z niebieskim wygrywa:) Szkoda, ze tu u nas na wiosce agrestu nie ma...Milego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  8. dziękuję za odwiedziny na moim blogu-to moje początki bo poprzedni usunął mi sie przypadkowo:( dlatego pomimo małego zachwiania zrobiłam nowy:)i dziękuje za ciepłe słowo-dodaje otuchy że Ktoś jednak zagląda:)
    a Twój blog śledzę:) i na pewno i niedługo pozostawię parę słów u Ciebie;) POZDRAWIAM!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony ślad.
Zapraszam ponownie ;)