czwartek, 22 sierpnia 2013

Urodzinowe bezy i "Słodkie życie w Paryżu"

Nie mogę uwierzyć, że mijają trzy lata odkąd Lendryggen pojawił się w sieci.
Ostatni rok nie należał do łatwych i przyjemnych, tym bardziej owocnych dla bloga. Dało się to wyraźnie odczuć. Myślę, że czasem różne życiowe sytuacje nie pojawiają się przypadkowo. Skupiają nas na tym co naprawdę najważniejsze i pomimo obrotu o 180 stopni prostują nasze ścieżki, ujawniając nowe, niesamowite i nieprzewidywalne zakątki. 

Blog swoje odczekał. Zdążył pokryć się dużą warstwą kurzu. Popatrzyłam z dystansu na swoje podejście do blogowania i blogosfery. Cieszę się, że miałam czas zwątpienia i poczucia beznadziei. To on doprowadził mnie do miejsca, w którym jestem teraz, dał mi siłę i ogrom możliwości.

Tak więc trzeci rok za nami. Otwieram czwarty, z nowymi, czystymi kartami. Będzie pięknie!

Ostatnimi czasy znów zafascynował mnie Paryż i francuskie życie. Jestem pod wpływem Madame Chic i Davida Lebovitza za sprawą jego "Słodkiego życia w Paryżu". Chłonę wszystko co tamtejsze i słucham niesamowitej Natashy (dlaczego ta płyta nie jest dostępna w Polsce?). Marzę o stylowych okularach przeciwsłonecznych, granatowym, idealnie skrojonym żakiecie i pudełeczku makaroników z Laduree.

Piękny czwarty rok rozpoczynam elegancko i z umiarem. Będą bezy.  
Długo z nimi walczyłam. Udało się! W końcu.
Podpatrzone u Davida z moją wersją dodatków. Przenoszą gdzieś daleko.
Myślę, że przez żołądek do serca też przeniosą, jeśli będzie trzeba :)


Bezy cynamonowe z gęstym konfiturą jagodową i ganache
na 9-12 sztuk, w zależności od wielkości bez

bezy:
podwojona porcja, przepis David Lebovitz
  • 4 duże białka w temperaturze pokojowej 
  • duża szczypta soli
  • 150 g cukru
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
  • 2/3 łyżeczki mielonego cynamonu
Piekarnik rozgrzewamy do 100 stopni*.
Białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli. Wciąż ubijając dodajemy kolejno cukier, po łyżce, następnie wanilię i cynamon.
Masa jest gotowa, gdy jest gładka i lśniąca, a po wyjęciu końcówek miksera tworzy ładny, lekko zawinięty czubek.

Na wyłożonej papierem do pieczenia blasze formujemy 9-12 krążków bezowych (za pomocą łyżki lub rękawa cukierniczego). 

Pieczemy przez godzinę, po tym czasie wyłączamy go, zostawiając bezy w środku na kolejną godzinę. Wyjmujemy i pozostawiamy do całkowitego wystudzenia (u mnie była to cała noc).

* Swoje piekłam 25 min w 120st, następnie przez 40min w 100st. 
   Wyszły takie jak lubię, chrupiące na zewnątrz i lekko ciągnące w środku.

 Sos jagodowy
  • 500g świeżych lub mrożonych jagód
  • 5 łyżek cukru
Jagody podsmażamy z cukrem, aż puszczą sok i zaczną bulgotać. 
Są idealne jeśli mają konsystencję dżemu. 


Ganache

  • 100g gorzkiej czekolady
  • 200ml śmietanki 30%
 Czekoladę rozdrabniamy. Śmietankę podgrzewamy prawie do wrzenia. 
Zalewamy nią czekoladę, mieszając do połączenia się składników.
Masa tężeje podczas studzenia. Nie polecam przechowywać w lodówce, zrobi się twarda.
Moje ganache studziło się w zimnym piekarniku.

Podanie:
Bezę wykładamy na talerzyk deserowy, polewamy ciepłym sosem i ganache. 
Podajemy od razu z ulubioną kawą. 



Smacznego!
Praline 

ps. Dziś rocznica urodzin Claude Debussy'ego. Google przygotowało piękną niespodziankę. 

2 komentarze:

  1. Życzę wytrwałości na kolejne lata. Ja wkrótce też będę świętować rocznicę:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony ślad.
Zapraszam ponownie ;)