sobota, 13 sierpnia 2011

Tartaletki z niespodzianką i tymiankiem pod kuszącą bezą.

Sądzę, że Francja Was nie zachwyciła.
Trudno.
Mam nadzieję, że paczuszki spotkają się z większą sympatią i podbiją kupki smakowe każdego odwiedzającego blog :)

Oczywiście miało być w kuchni co innego, ale to zostało, tamto się kończy, uważaj bo owoce spleśnieją...
I taką oto drogą dedukcji oraz potrzeb, powstały paczuszki, choć tą nazwa opatrzyłbym co innego. 
Ale jeśli można podnieść wieczko, na upartego też może być ;)

Pierwszy raz w życiu zrobiłam bezę. Na oko składników, na oko pieczenie (jak zwykle na oko).
O dziwo wszystko wyszło jak trzeba! Zakalca nie ma, beza upieczona, środek gorący..
Słodka, bardzo słodka. Dla lubiących słodkie. Szczerze mówiąc miałam problemy ze zjedzeniem całej, ale dałam radę :)

Wnętrze 'wymienne'.
Moje skrywały wygrzane w słońcu morele i przydrożne, polne mirabelki.
Obie połączone tymiankiem (moją ostatnią miłością).

Warto je zrobić!
Nawet beza nie taka straszna, jak ja malują!



Tartaletki z morelami/mirabelkami i tymiankiem pod kuszącą bezą
na 6 tartaletek

200g mąki
70 g masła
70g cukru
1 żółtko
1 łyżka kwaśnej śmietany

Składniki zagniatamy jak na każde kruche.
Chowamy do lodówki na 30 min.

Gdy już minie pół godziny, wykładamy ciasto do foremek (moje są teflonowe, więc nie smaruje ich niczym). 
Wypełniamy.
na jedną

ok. 20 mirabelek bez pestek
lub
pół dużej, pokrojonej w cząstki moreli
posiekana gałązka tymianku (2 cm)

Zrobiłam pół na pół.
Beza

Zrobiłam to tak.

1 objętość białek (u mnie 2) - 2 objętości cukru
szczypta soli

Białka ubić ze szczyptą soli na sztywno.
Nie przerywając, powoli dodawać cukier i ucierać do rozpuszczenia.

Wyłożyć na wierzch łyżką, rękawem cukierniczym, koszulką biurową z odciętym końcem.. tym, co akurat macie pod ręką.
Piec ok 30 min w 150 st. 

Moje po takim przetworzeniu były chrupiące na zewnątrz i lekko ciągnące w środku. Gdyby jednak nie wyszły jak trzeba, niech posiedzą jeszcze chwilkę w piekarniku :)

Smacznego!



Pozdrawiam serdecznie,
Praline

7 komentarzy:

  1. Dlaczego ja tego nie mogę spróbować : < Wygląda apetycznie, naprawdę :)
    Kisia

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że Francja mnie zachwyciła! Miałam jakieś problemy z Bloggerem i nie mogłam zostawić komentarza, ale piszę teraz, że zdjęcia są piękne. Chociaż pewnie w połowie nie tak piękne jak wspomnienia stamtąd.

    Przyznaję, że nie jestem wielką fanką bezy. Jako mały dodatek do deserów- owszem, lubię i wykorzystuję, ale na te tartaletki wolę po
    prostu popatrzeć ;).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym wnętrzem mogą być bardzo smaczne bo beza słodziutka a mirabelki troszkę kwaśne:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Beza na prawdę kusząca :)
    A "francuskie" zdjęcia były przepiękne
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. tartaletki są smakowite, co prawda mama zawsze powtarzała, że bezy muszą się suszyć, a nie piec, ale zawsze trzeba coś udoskonalić c:
    małe beziki u mnie leżą jeszcze w misce, schowane na jutrzejszy wieczór przy kubku herbaty truskawkowej c:

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    Bardzo smakowicie wygladają Twoje bezy, az trudno uwierzyc,ze robione pierwszy raz!!
    Piekne zdjęcia, te z poprzedniego posta również;-)) Zazdroszczę wycieczki po Francji...
    Pozdrawiam
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  7. Pralinko - piękne i bardzo smakowite! Bardzo lubię bezy:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony ślad.
Zapraszam ponownie ;)