wtorek, 10 maja 2011

Oooo MiszMasz!

Pamiętacie motyw opróżniania lodówki z zapasów i nadmiernej ilości składników przy okazji Royal dessert?
Tym razem zaszczytna ceremonia spotkała zamrażalnik. Pudełeczka z wyjadanymi przy każdej nadarzającej się okazji malinami i jagodami- truskawki skończyły się w styczniu- pozbyły się zawartości w tempie ekspresowym.
Kocham letnie owoce, w przeciwieństwie do pory roku. Te ubrane w małe kryształki lodu zapakowałam do crumble. Jakoś wszystko skojarzyło mi się z ubraniami. I wyjazdami. I zdjęciami. I sesjami. Z rozstaniami i powrotami. Kłóceniem się i godzeniem.

Na tacy przedstawiam moje dzikie skróty myślowe.



Nie wiem skąd tyle tego wszystkiego naraz.. :)
Jak w tym crumble. Niby takie nic, a napakowane (i tu znowu witamy skróty myślowe) wszystkiego po trochu, do uzyskania takiego efektu.

No wiec..

Musimy wziąć wszystkie owoce jakie mamy pochowane z szufladach zamrażalnika (użyłam jagód i malin). Rozmrozić je odpowiednio wcześniej (w tym celu pożądana mikrofala).
W tym czasie, aby być ekspresowym jak Nigella czy Jamie, przygotowujemy kruszonkę, chyba najwspanialszy element całego dzieła :) I rozgrzewamy piekarnik na 200 stopni.
W misce rozcieramy palcami: 4 kopiate (!) łyżki mąki razowej, 2-3 łyżki masła, 3 łyżki cukru trzcinowego.
I możemy zabierać się za napełnianie foremek (u mnie 3 małe do tartoletek).
Na spód owoce, później kruszonka... do pieca na 20-30 minut!


A jeśli komuś potrzeba kopniaka w podniebienie, to polecam iście kopiący sos.
Wymyślony przez moją M, chodź dla wielu znany jako 'od kogoś tam z telewizora'.

Do niego potrzebujemy:

Filiżankę jagód (lub innych 'przewodnich' owoców)
łyżkę mąki i cukru pudru
pół filiżanki soku z owych owoców
spory chlust wódki (u mnie jagodowej)

Jagody, sok i wódkę blendujemy na względnie gładki płyn i odlejąc troszkę do filiżanki, zagotowujemy.
Odlaną resztę dokładnie mieszamy z mąka i cukrem.
Powoli, cały czas mieszając, wlewamy do gorącego sosu. I tak gotujemy ok 7 min.



Zdjęcia w pionie, gdyż trzeba się trzymać prosto!
Przypominam i zapraszam na konto Lendryggen'a na Facebooku :)

Smacznego!

Ściskam, Praline :)

8 komentarzy:

  1. tak Ci powiem, że "pan z telewizora" wymyślił genialny sos ;) Aż do wieczora siedziałam z miską i wylizywałam resztki z miski.
    Miłego kucharzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak - sos zdecydowanie jest uwienczeniem dziela, a kruszonka i owoce ze wspomnieniem lata - po prostu wpraszam sie na poczestunek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny pomysł, też zjadłabym coś takiego, szkoda że moja zamrażarka świeci pustkami, jeśli chodzi o owoce:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Crumble lubie chyba w kazdej wersji, ale ten sos! :) Jak kopie, to ja poprosze. ;) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  5. ojaaa... a kiedy mnie poczęstujesz czymś co robisz, bo jakoś musisz się odwdzięczyć za "naleśniki" :D kisia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyglada na proste :) jak bede posiadac zamrazarke pelna owocow, to zrobie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. OJEJ, to jagodowe jeziorko wygląda bosko! Ale ja bym pewnie najpierw surowe wsunęła ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. I crumble i sos podobaja mi sie barrrdzo! Ja robie podobnie, choc czesto z dodatkiem rumu czy tez innego kopiacego skladnika ;) Oczywiscie tylko w deserach dla doroslych ;))

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony ślad.
Zapraszam ponownie ;)