piątek, 18 lutego 2011

Mocno uzalezniający, czekoladowy łapacz bloggowych akcji.

Dzisiejszy dzień był kolorowy. Na początku.
Ale później zrobił się czaro-bury. Może to z mojej winy?
Chyba wolę tego nie rozkładać na czynniki pierwsze.
Zrobiłam pranie. Czarne.
I suflet. Czarny. Ale jakże mocno czekoladowy.
Teraz przydałoby się wyjaśnić dosyć zawiły tytuł dzisiejszego posta.

'Mocno uzależniający' - bo czekoladowy.
'Łapacz blogowych akcji' - bo bierze udział w Czekoladowym Weekendzie i konkursie 'Jestem..'

Nie wyrósł tak jakbym sobie tego życzyła. Coś może było źle. Nie wiem. Sądzę jednak, że jak na pierwszy raz to całkiem, całkiem. Pomysł rodził się długo. Aż w końcu sam do mnie przyszedł. W styczniowym numerze 'Kuchni'. Potem wepchały się do koszyka foremki- sufletki. Od siebie podzieliłam czekoladę na tę wysoko gorzką i tę z dodatkiem chilli. Trzeba było jakoś tchnąć życie w zwyczajny deser.
Poniżej zobaczycie uroczą buzię Mojej M, którą może znacie z komentarzy i poprzednich kilku postów. Razem zawsze w kuchni raźniej. Nie chcę nawet myśleć, co sąsiedzi o nas myślą, gdy widzą jak siedzimy na oknie, umazane czekoladą i robimy setki zdjęć. Ustawiamy garnki jeden na drugim, żeby było trochę wyżej dla naszej foremki. Wtedy ją lepiej widać. Dociera więcej światła. Śmiejemy się, albo płaczemy. Rozkazujemy jedna drugiej. Ale nie możemy bez siebie żyć. Tak zwane: Niebiologiczne Siostry.




Suflet czekoladowy z dodatkiem chili
cytuję za Lindt

  • 1/4 szkl. (55 g) masła
  • 1/3 szkl. + 2 łyżki (55 g) mąki
  • 1/2 szkl. (125ml) mleka
  • 40 g czekolady pokruszonej (u mnie 20 g tej z dodatkiem chlli)
  • 1/3 szkl. (40 g) kakao
  • 5 białek
  • 4 żółtka
  • 1/3 szkl. (65 g) cukru
  • Rozpuszczone masło + cukier do przygotowania foremek
Rozgrzać piekarnik do 200st. Foremki dokładnie wysmarować masłem i oprószyć cukrem.
Rozrobić masło i mąkę w misce żaroodpornej. Uformować z powstałego ciasta wałek i pociąć go na małe kawałki. Do miski wlać mleko, wsypać pokruszoną czekoladę oraz kakao i doprowadzić do wrzenia w kąpieli wodnej na średnim ogniu, stale mieszając. Dodawać stopniowo kawałki ciasta z masła i mąki, mieszać do zgęstnienia. 
Zdjąć rondel z miską z masą z ognia i mieszając dodać do masy jedno białko. Schłodzić mieszankę do temperatury pokojowej. Dodawać żółtka po jednym, mieszając. Z pozostałych białek ubić sztywną pianę, stopniowo dodając cukru. Ostrożnie zmieszać ubite białka z masą czekoladową. 
Nałożyć masę do przygotowanych foremek przy pomocy łyżki. Wstawić formy do dużego naczynia żaroodpornego. Nalać bardzo gorącej wody do połowy wysokości foremek i ustawić w dolnej części piekarnika. Obniżyć temperaturę do 190°C. Piec przez 25-30 minut (małe foremki) lub 35-40 minut (duża forma).




Smacznego!
Wszystkim życzę udanego weekendu! Może czeko?
Praline

6 komentarzy:

  1. Ah, taki to bym zjadła. Ale surowych jajek jednak się wystrzegam. Trauma po zdrowotnych dziecinnych turbulencjach.

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz, czekolada to kupa endorfin.
    Piękne suflety. następnym razem urosną na pewno.
    Twoja M.

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam suflety ! I musy...w ogóle wszystko co z czekoladą. I na mnie też ludzie czasem dziwnie patrzą jak robię zdjęcia jedzeniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. jakie pyszności! A Twoimi zdjęciami jestem zachwycona:) Pozdrawiam i ciesze się, że razem czekoladujemy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niebanalne chwile...:) I dobrze mieć taką M. z taką cudnie umazaną buzią:)
    Ciesz się i celebruj to wszystko, co taka radość przynosi:)
    Pozdrawiam ciepło!
    Zdjęcia śliczne:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Suflety jak marzenie, mi się podobają :) Super zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony ślad.
Zapraszam ponownie ;)