czwartek, 16 września 2010

"Cebulka" i jabłko



Codziennie o 6:30 rano otwieram oczy i myślę co zrobić, by dzień był piękny. Gdy podnoszę żaluzje widzę pochmurne niebo, które za kilka godzin podzieli się ciepłym słońcem i rosę. Otwieram okno i oddycham głęboko. Chce poczuć ten już jesienny zapach- rześkiego, a zarazem zapraszającego z powrotem do łóżka wiatru- mnie motywującego do działania. Szybka toaleta, pożywne śniadanko... a w trakcie, odwieczny problem płci 'w co ja ma się dziś ubrać?' Gdy wychodzę z domu jest ok.10 stopni. Gdy wracam jest dwa razy więcej. Więc nie pozostaje nic, tylko założyć na siebie (w moim przypadku) pięć warstw: lekki bawełniany T-shirt, bluzkę w jakimś żywym kolorze, cienki pasujący sweterek, grubą bluzę i kurtkę wiatrówkę- potrzebna na rower, gdy pokonuję drogę do nieogrzewanej szkoły. Później tylko ściągam to wszystko i taszczę w plecaku z powrotem do domu... ale dzięki temu nie mam zawianych nereczek ;) Jak mnie nauczyła mama i wiem z doświadczenia 'cebulka' najbezpieczniejsza. W innym wypadku pozostaje leczyć się cebulką.

Gdy byłam mała i wszystko wiedziałam najlepiej, takie wyprawy za próg kończyły się ostrym kaszlem i szczelnie zatkanym nosem. Wtedy Tata robił w wielkim słoiku, domowy syrop z cebuli. Dałabym wszystko żeby go nie pić. Argumenty, raz za słodki, innym razem za ostry (? Zawsze nie wiem jak nazwać smak cebuli ;) nie działały, trzeba było w siebie wpoić. Teraz się odwróciło i go uwielbiam! Taki pyszny gęsty syrop. Muszę poprosić Tatę żeby zrobił trochę- na wszelki wypadek ;)

Ale dziś nie miało być o syropie z cebuli ;)
O uwielbianym przeze mnie JABŁKU.
Końcem sierpnia się zaczęło... a teraz już jest raj. Dla mnie- w ogrodzie. Cztery dorodne jabłonki w marę obrodziły i pyszne, małe, rajskie owoce są wszędzie. Jedne jeszcze na gałęziach dojrzewają, inne przygniłe leżą na ziemi. Trzeba je potem zbierać i aż przykro patrzyć, że na kompoście ląduje kilka wiader tych nienadających się do niczego. Uwielbiam szybko biegać pomiędzy kroplami deszczu i szukać ładnych, okrągłych... żeby później zrobić z nich coś pysznego ;)





Ciasto, które dziś chciałabym Wam pokazać robiłam już kilka razy. Zachwyciło mnie swoją prostotą i smakiem Znalazłam je tu - u Goś. Dziękuję za inspirację! Raz zrobiłam z kruszonką, inny razem z lukrem... To na zdjęciu ma gdzieś ten lukier- wyszedł mi trochę wodnisty i niezbyt go widać, ale dodaje finezji smaku ;)
Pierwszy wypiek z wykorzystaniem ogrodowych jabłek uważam za udany w 100%, czego dowód może dać zniknięcie go w oka mgnieniu oraz uśmiech i zadowolenie częstowanych gości.

Ciasto holenderskie
wg Goś

2 jajka
100g cukru
cukier waniliowy 8g
55g masła
75ml mleka pełnego
125g mąki
szczypta soli
1/2 łyżeczki cynamonu
2 ¼ łyżeczki proszku do pieczenia
kilka jabłek (ok.400g- 2 sztuki)


Kruszonka

35 g mąki
25g cukru
25g masła
skórka z 1/4 cytryny

Wszystkie składniki połączyć ugniatając palcami.

Lukier

pół szklanki cukru pudru
sok z cytryny łyżeczka
woda

Do cukru pudru dodać sok i tyle wody by lukier był gęsty. Dokładnie wymieszać i polać ostudzone ciasto.

Jabłka obrać, wyjąć gniazdka nasienne. Pokroić jabłka na cienkie plasterki.
Jajka ubić z cukrem i cukrem waniliowym na kogel-mogel.
W międzyczasie roztopić masło w rondelku z mlekiem. Dolać je do ubitych jajek, cały czas mieszając masę jajeczną.
Dosypać przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia, szczyptą soli i cynamonem. Wymieszać całość dokładnie.
Przelać ciasto do foremki (śr. 24cm) wysmarowanej masłem i wyłożonej papierem do pieczenia.
Na wierzchu rozłożyć równomiernie jabłka  (i kruszonkę jeśli używamy)
Włożyć do piekarnika nagrzanego do 180 st. C. Piec 25-30min.
Wyjąć i ostudzić

Smacznego!




SEZON JABŁKOWY UWAŻAM ZA ROZPOCZĘTY !!!

Pozdrawiam,
Praline ;)

4 komentarze:

  1. idealnie. po prostu idealnie i pięknie. ciasto wygląda apetycznie, ale wiem, że smakuje jeszcze lepiej (:
    pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciasto przepyszne :)
    Jestem autentycznym przykładem na to, że zjadłam, nie dostałam zatrucia pokarmowego i bardzo, bardzo smakowało ;d

    Co do notki przyznam, że ciekawa. Czekałam, żeby wrócić ze szkoły usiąść przed tym magicznym ekranem i przeczytać twoją notkę :)
    oby tak dalej :)


    Muza :d
    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać z żalem, że nie piekłam całe wieki ciasta z jabłkami. Ten przepis jest bardzo interesujący. No i świetne zdjęcia ogrodu. :) Mam nadzieję, że będę mieć kiedyś swoje drzewa owocowe. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony ślad.
Zapraszam ponownie ;)