Jakiś czas temu dostałam do degustacji nowe produkty firmy Blue Dragon.
Paczka, którą odebrałam zawierała:
*słoik sosu satay z orzeszkami ziemnym
*słoik sosu chińskie curry
*buteleczkę sosu ostrygowego
*300 g makaronu pełnoziarnistego, gniazda
*saszetkę sosu pomidorowego syczuańskiego (który uległ usterce i było go wszędzie pełno)
*saszetkę sosu bazyliowego z trawą cytrynową
*saszetkę sosu teriyaki
*saszetkę sos hoi sin z czosnkiem
*saszetkę sos hoi sin z czosnkiem
Szczerze mówiąc nigdy nie przepadałam za orientalnym jedzeniem wschodu (choć styl życia i wartości bardzo chętnie poznaje). Takie, które możemy dostać w mniejszych czy większych barach nigdy smacznie nie wyglądało ani (tym bardziej) nie smakowało. Może to mój pech, może uprzedzenie. Dlatego z chęcią zgodziłam się wziąć udział w akcji.
Kilka słów o produktach.
Jak zapewnia producent, wszystkie artykuły produkowane są tylko na bazie naturalnych składników, co wyróżnia je pośród innych. Na pewno wielu z Was spotkało się z marką, gdyż jak się zorientowałam dostępna jest w Piotrze i Pawle, Biedronce... w większych marketach. Większość sosów dostosowanych jest do metody stir-fry. Mają za zadanie wprowadzić nas w orientalny nastrój i przenieść w tamte rejony.
O firmie.
"Blue Dragon to nazwa wywodząca się od chińskiego symbolu szczęścia, jakim jest smok. Nasza marka powstała ponad trzydzieści lat temu, kiedy to Założyciel firmy zorientował się, że w sklepach w Europie ciężko jest znaleźć autentyczne składniki, aby przygotować w domu danie kuchni azjatyckiej. Zaczynaliśmy od pięciu podstawowych dla kuchni azjatyckiej produktów: sosu sojowego, sosu chilli, kiełków fasoli, pędów bambusa oraz orzechów wodnych. Kilka lat później asortyment został rozszerzony o makaron oraz linię sosów w saszetkach na woka lub patelnię. Od tego momentu marka Blue Dragon jest prawdziwym ekspertem kuchni azjatyckiej. Na dzień dzisiejszy w ofercie posiadamy oryginalne produkty, które pomogą Ci przygotować pyszne dania z Tajlandii, Japonii i Wietnamu jak również oryginalne dania kuchni chińskiej."
Swoją opinię o produktach przedstawię w ostatnim 'testującym' poście :)
Tymczasem przedstawiam Wam pierwsze danie.
Kategoria trudności. Banalniejsze niż banalne.
Brak w nim wymyślności i fantazji, ale sos nadrabia wszystko.
Marynowane pałeczki z kurczaka z sosem orzeszkowym
na 3 porcje
6 pałeczek z kurczaka
słoik sosu satay z orzeszkami ziemnymi
3 łyżki sosu ostrygowego (otworzyłam go, bo mnie intrygował)
2 łyżki oleju słonecznikowego
kilka łyżek posiekanej pietruszki
Pałeczki marynujemy przez minimum trzy godziny obtoczone w sosie ostrygowym.
Po tym czasie w woku lub na wysokiej patelni rozgrzewamy olej i krótko obsmażamy pałeczki. Dodajemy sos i na małym ogniu dusimy ok 25 min.
Ja podałam z pietruszką, według mnie wspaniale podkreśla smak potrawy, i z czerstwym chlebem. Nie do końca po chińsku, ale po naszemu. Pysznie!
Pozdrawiam!
Udanego tygodnia!
Praline
wszyscy dostali do testowania tylko nie ja:< też chcę! skąd masz? powiedz:)
OdpowiedzUsuńja chcę skrzydełkaaaaa!:)
jak było w Warszawie?:)
całusy