Odpust.
Z czym nam się teraz kojarzy?
Z petardami? Z chińskim kiczem?
Jeśli ktoś duchowo nie przeżywa tego święta na pewno takie myśli przywoła pierwsze. A, i jeszcze tony helu. Pod każdą postacią.
Dzisiejsze parafialne święta odchodzą w zapomnienie. Szczególnie ich pierwowzór.
Gdy na straganach były marcepanowe kolorowe cukierki, łańcuchy, różańce i misie... To, co pamiętam z dzieciństwa.
Wszystko już powszednieje. Przeciętna polska młoda rodzina nie wie co to odpust. Że to nie milion zagraconych straganów, tylko stan ducha, darowanie kary za grzechy. Po uroczystej sumie z procesją, rodzinny obiad. Radość. Czy słońce, czy deszcz. Coraz rzadziej można czegoś takiego doświadczyć.
Ja kultywuję tradycję. Przyłączcie się ;)
Są jeszcze gdzieś za górami i lasami wioski, gdzie odpust to chleb, smalec, kiełbasa i regionalne granie.
...
Skansen.
Dziś, w piękny słoneczny dzień razem z M. wybrałyśmy się na taką 'fetę' ;) Atmosfera i duch starych, dobrych czasów był z wszystkimi obecnymi. Jako małe dziewczynki już byłyśmy w tym miejscu, ale nasza niedzielna wycieczka wzmocniła obraz z przed lat. Chłopskie domy, strzecha i gliniane garnki. Niesamowite wspomnienia ;)
Jeśli będziecie mieli okazję, wybierzcie się w podróż do korzeni.
Warto ;)
Pozdrawiam,
Udanego tygodnia!
Praline
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony ślad.
Zapraszam ponownie ;)