Na prawdę nie wierzę, że mamy już jesień. Pogoda taka piękna i sweter w szafie... oby jak najdłużej!
Ale o niej napiszę inny razem :)
Odkąd odkryłam bloggowy, kulinarny świat od razu natknęłam się na ogrom wspólnych akcji i konkursów.
Dzień Jabłka, Festiwal Dyni, Czekoladowy Weekend...
Dziś sama po raz pierwszy dołączam do takiej zabawy. Mam nadzieję, że jakoś mi poszło. Oceńcie sami ;)
Ciasto jest przepyszne. Delikatne i puszyste. Pomimo swojego 'niskiego wzrostu' i może mało atrakcyjnego wyglądu, smak rekompensuje wszystko.
Jak tak sobie dłużej pomyślę, poprzypominam, to w końcu dochodzę do wniosku, że jeszcze ani razu nie spaściłam drodżowego. Kilka razy z ucierańca zrobiłam zakalca. Albo przez nieuwagę sypnęłam gdzieś za dużo kakao i nie urosło. Sama się sobie dziwię, że najtrudniejsze (według wszystkich) ciasto mi wychodzi.
Podobno sekretem dobrego wyrastania jest wyrabianie w jedną stronę. Tak nauczyła mnie babcia. I zawsze się udaje. Ale czasem narobić się trzeba. Nawet kilka dni. Ale efekt wynagradza wszystko ;)
Czy dla Was też samo wyrabianie jest relaksujące?
Bawarski placek ze śliwkami
20g świeżych drożdży
200 ml mleka
400g mąki
szczypta soli
1 jajko
100g cukru + łyżka
75g masła (roztopionego)
50g posiekanych migdałów (użyłam gotowych płatków)
1/2 łyżeczki cynamonu
Drożdże rozrobić z mlekiem i jedną łyżką cukru. Odstawić na 15 min, by zaczęły pracować.
Połowę mąki, sól, jajko i 75g cukru połączyć z zaczynem drożdżowym i masłem.
Stopniowo wyrabiając dosypywać mąkę. Ma odchodzić od miski.
Odstawić w ciepłe miejsce pod przykryciem na 30 min.
Śliwki umyć, wypestkować i pokroić na ćwiartki (ja tego nie zrobiłam, bo miałam zbyt małe owoce i zginęłyby w cieście).
Ciasto energicznie zagnieść, aby opowietrzyć i rozwałkować.
Blachę wysmarowaną masłem i wyłożyć ciastem i ułożyć na nim śliwki. Posypać migdałami.
Piec w 220st przez 30 min.
Po wyjęciu, jeszcze ciepłe ciasto posypać resztą cukru z cynamonem.
Smacznego!
Praline
wyjątkowo uroczo i smakowicie, jak zwykle. śliwko i migdały? jedno z moich ulubionych połączeń :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
M.
Nie lubie wyrabiac ciasta recznie, choc drozdzowe podobno potrzebuje ciepla dloni. :) U mnie podobne klimaty na poczatek jesieni, bo lubi epolaczenia sliwek i migdalow. :)
OdpowiedzUsuńdalej czekam na ciasto bananowe ;d
OdpowiedzUsuńbuziaki.
muzyczka :)
Praline, ja też nie wierzyłam w jesień.Aż do tych chłodów...Teraz mi źle...
OdpowiedzUsuńPlacek bawarski ślicznie Ci się udał.Też piekłam.
Praline,
OdpowiedzUsuńBardzo fajnego masz bloga.
I ciasto świetnie wygląda i zapewne tak też smakuje.
Jego wygląd kojarzy mi się z Moimi kwadratami półfrancuskimi, które piekłam w czerwcu (na początku wakacji).
Pozdrawiam
Olciaky, dziękuję za wizytę i komentarz. Zapraszam ponownie ;)
OdpowiedzUsuń