Choć dziś za oknem był deszcz, kilka dni temu u mnie świeciło przyjemne, jesienne słońce. Jego (już nie tak długie i intensywne) promienie były wszędzie. Niepewnie przebijały się przez baldach zżółkłych liści i docierały do opatulonej chusteczką twarzy. Niepójście na spacer w taką pogodę byłoby grzechem ;) W lesie, pośród małych gałązek leżących na ściółce, błyszczały (po raz pierwszy przeze mnie widziane- o dziwo) małe czerwone borówki. Z początku myślałam, że są trujące, ale sąsiadka-biolog rozwiała moje wątpliwości :) Podczas spaceru 'dookoła wsi' nasyciłam oko pięknem natury, a żołądek leśno-ogródkowymi przysmakami. Jak dobrze, że ktoś uprawia maliny, przy ścieżce rosną jeżyny, a grusza samosiejka wydaje owoce. Godzinna przechadzka zamieniła się w wspaniałą podróż po łonie Matki Natury, z kojącym szumem wiatru we włosach i uczciem dla podniebienia. Pomińmy fakt, że wszystko zjedzone prosto z krzaka... co z tego, że brudne? ;)
A o tych wszechobecnych wrzosach nie będę pisać, bo mówią sama za siebie :) Mam tylko nadzieję, że zobaczę kiedyś taką 'plantację' tych roślinek na irlandzkiej ziemi ;)
Pozdrawiam :)
Praline
I jezyny, i lawenda, i biała mordka... Duże tego dobrego w jednym poście! :)
OdpowiedzUsuńwspaniałe są te Twoje zdjęcia, wiesz? :)
OdpowiedzUsuńPaulo Bardzo dziękuję :) Ciągle uczę się jak robić lepsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
wreszcie tu zawitałam ;) muszę znaleźć ten Twój przepis na ciasto z kruszonką bo nie dość że jest pyszne to jeszcze cudnie wygląda...
OdpowiedzUsuńzrobiłaś mi apetyt przez te cudne zdjęcia (wiem, powtarzam się ;p)
muszę iść na spacer i przynieść sobie wrzosów do pokoju - mówią że przynoszą nieszczęścia ale u mnie to zawsze na odwrót ;p
liczę że weźmiesz Szaszłyka mojego ukochanego i wybierzesz się ze mną
całuję A. ;*
Ja tez zjadam prosto z krzaka - jak sie da.. To zupełnie inaczej smakuje niz z kartonika czy koszyczka - tak trzymaj - miło tu u Ciebie - Dzień dobry:), a raczej Dobry wieczór:)
OdpowiedzUsuń