Jestem sernikomaniaczką. Uwielbiam sernik i wszystkie podobne wyroby. Byleby nie pływały w tłuszczu oraz nie były zbyt słodkie. Zachwycam się i tym puchatym jak i tym zbitym. Z rodzynkami, spodem lub bez. Wiąże się z odległymi, niezapomnianymi chwilami i wspomnieniami. Mistrzami są obie Babcie. Ja piekłam już parę razy, ale raz wyszedł suchy, innym razem BARDZO urósł i w ciągu kilku sekund drastycznie opadł. Próbuję do skutku. Nareszcie udało się! Choć za bardzo nie wiem jak go nazwać i czym on jest ;)
Ze względu na znaczną ilość białek, pierwszego dnia smakuje jak suflet. Delikatny i puszysty. Drugiego jest bardziej treściwy, jednak nadal subtelny*. Polany improwizacyjnym i jak najbardziej trafionym sosem (nie pasuje mi to słowo. Sos kojarzy mi się z niedzielną pieczenią. Ale mus o nie raczej jest, więc pozostaje sos ;)) smakuje jak chmurka.
Cały deser wykonałam według własnej inwencji, więc jestem podwójnie dumna mając na myśli, iż ów sos jest 100% kopią kawowego Merci.
SernikoSuflet (lub SufletoSernik)
600g sera twarogowego na serniki
50g bardzo miękkiego masła
70g cukru
3 łyżki mleczka zagęszczonego
2 żółtka
4 białka
2 łyżki cukru pudru
Ser utrzeć mikserem z żółtkami, masłem i cukrem. Dodać mleczko i delikatnie wymieszać.
Białka ubić na sztywną pianę, dodać cukier puder i jeszcze kilka razy 'zakręcić' mikserem.
Delikatnie połączyć.
Przełożyć do okrągłej formy (śr.20cm) wysmarowanej masłem i pokapać sosem.
Piec 45-50 min w 180st.
Lub małych sufletowych*, których niestety jeszcze nie posiadam :(
Wtedy piec do urośnięcia i zrumienienia
Ostudzić w lekko uchylonym piekarniku.
Ciasto urośnie, jednak jak to sernik i suflet trochę początkowo opadnie ;)
Sos Kopia Merci
100g czekolady mlecznej
3 łyżki kakao
ok 3 łyżek mleczka zagęszczonego (do uzyskania odpowiedniej konsystencji)
2 łyżki kwaśnej śmietany
5 łyżek cukru pudru
1,5 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
Czekoladę rozpuszczamy i kąpieli wodnej.
Dodajemy pozostałe składniki wg kolejności cały czas mieszając sos.
Całość nie jest zbyt słodka. I tak samo uzależniająca jak kawowe Merci ;)
*zdjęcia pochodzą z dnia drugiego, więc już trochę niższy
*mój okrągły kształt zawdzięczam kilku sprawnym ruchom noża.
Smacznego!
Praline
"Przez żołądek do serca..." :) Po prostu poraz kolejny mnie zaskoczyłaś. Jaką można estetykę dostrzec w tym skromnym deserze. :) A jakże wiele serca włożonego w jego przygotowanie można zaobserwować :) Mam nadzieję, że kiedyś ze swoim "kochanym" (jak do zakonu nie pójdę) trafię do kawiarni, gdzie będą Twoje wypieki. :) Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńD66:)
wygląda pięknie ;)
OdpowiedzUsuńtak raj dla podniebienia (jak przypuszczam) tak i dla oczu ;)
ja bezskutecznie czekam na mojego obiecanego jabłecznika - jak znajdę przepis sama zabiorę się do roboty ;p
całuję ;*
A.
Urocze - jeszcze bardziej urocze, że przez Ciebie wymyślone:)Pozdrawiam CIę serdecznie, Pralinko:)
OdpowiedzUsuń