piątek, 30 sierpnia 2013

Szykowne ciasteczko z poziomkami i lawendą.

Część trzecia- deser.
Najmniejszy i najbardziej wyczekiwany przy każdym obiedzie lub kolacji. 
Drobne arcydzieło, którego przygotowanie trwa 3 minuty. 

Połączenie poziomek i lawendy to strzał w 10! Konieczne do wypróbowania.

Rozkoszujcie się ciasteczkiem razem ze mną...


Ciasteczko z poziomkami i lawendą
na 2 sztuki
  • 2 okrągłe ciasteczka owsiano-maślane (lub kruche)
  • 2 łyżki serka śmietankowego
  • garść poziomek (plus kilka do dekoracji)
  • 1/2 łyżeczki suszonej lawendy
  • 1 łyżeczka cukru pudru
  • tarta gorzka czekolada do posypania
do podania: lekkie wino deserowe

W miseczce rozgniatamy poziomki z cukrem. Dodajemy serek i lawendę, mieszamy.
(Aby uzyskać masę bez cząstek owoców, poziomki należy zblendować)
Na talerzu kładziemy ciasteczko, na nim łyżkę masy i kilka poziomek.
Posypujemy czekoladą, na wierzchu układamy kilka owoców. Podajemy.

Smacznego!



Trzydaniowy posiłek zagościł w kolejnych odcinkach Lendryggena. Co o nim sądzicie?
Jestem ciekawa Waszych opinii :)

Pozdrawiam!
Praline

ps. Gdzie ukrył się robiący zdjęcie?
Przepis bierze udział w konkursie "Paryska dieta".

Tutaj wszystko o książce dr. Cohena.


czwartek, 29 sierpnia 2013

Szykowny gołąb z kurkami, rodzynkami i kuskusem.

Druga z propozycji do stworzenia niesamowitej kolacji.
Na talerzu wygląda bardzo niepozornie, choć elegancko i szykownie. 
Podobnie jak w pierwszym odcinku trzydniowego cyklu, minimum składników, maksimum smaku. 
Jest ich tu jednak odrobinę więcej, ale każdy ma swoje, ściśle określone miejsce.

Filet z gołębia. Cóż to jest, czym to jeść, jak się do tego zabrać.
Gołąb. Ten sam, który na krakowskim rynku zajada resztki obwarzanków, a w działkowych klatkach hodują go panowie na emeryturze. Poznaliśmy się przy okazji zupek-kremów dla maluchów. Zaintrygował mnie.
Kilka telefonów wystarczyło i takowy znalazł się na moim stole. 

Jest malutki. Serce ściska na myśl o obróbce, ale cóż.
Trzeba wszystko robić bardzo delikatnie i powoli. Ja swojego najpierw przecięłam na pół, następnie odcięłam skrzydełko i nóżkę. Później ostrożnie, krótkimi ruchami noża oddzieliłam filecik od mostka. Robiłam to pierwszy raz i udało się. Można? Można :)
"Resztki" z gołębia świetnie nadają się do ugotowania lekkiego wywaru.

Nie zagadując więcej, dodam tylko, że równie dobrze sprawdzi się tutaj filet z kaczki lub w ostateczności z kurczaka, a kuskus śmiało można zastąpić kaszą kukurydzianą. Będzie to już wtedy coś trochę innego, ale podobnego :) 


Gołąb z kurkami, rodzynkami i kuskusem 
na 2 porcje
  • 1 gołąb
  • 3 średnie gałązki tymianku
  • 3 łyżki klarowanego masła (sprawdzi się też oliwa z oliwek)
  • 2 łyżki rodzynek
  • sól, świeżo mielony pieprz
Gołębia kroimy na pół, odcinamy skrzydełka i nóżki, wykrawamy filecik.
Zdejmujemy skórę (można ją zostawić, lecz wtedy nie będzie do końca fit ;))
rodzynki kroimy na małe kawałeczki, mieszamy z rozpuszczonym masłem, posiekanym tymiankiem i solą. W tak przygotowanej marynacie marynujemy gołębia ok 30-40 minut.

Kaszka kuskus
na 2 porcje
  • 1 1/2 filiżanki kaszki kuskus
  • 2 1/2 filiżanki wody/bulionu
  • 1 łyżka (z górką) musztardy francuskiej
  • szczypta soli
Kaszkę zalewamy gorącą wodą lub bulionem i odstawiamy, aż wsiąknie płyn.
Po tym czasie mieszamy z musztardą i solą.

Kurki
  • 150g kurek
  • 1 łyżka klarowanego masła
  •  sól
Podanie
Za pomocą łyżki nakładamy kaszkę na talerz (kształt jak na zdjęciu).
Rozgrzewamy mały rondelek z odrobiną masła z marynaty. Smażymy w nim gołębia ok 3 minuty z każdej strony, aż mięso uzyska ziemisto-brązowy kolor. Przekładamy go na kaszkę.

W tym samym rondelku podsmażamy krótko kurki, aż puszczą delikatny sok i będą ciemnozłote.
Przekładamy na talerz. Podajemy od razu!

Smacznego!



Pozdrawiam!
Praline

ps. Już jutro ostatnia, trzecia cześć naszej kolacji- deser!

Przepis bierze udział w konkursie "Paryska dieta".

Tutaj wszystko o książce dr. Cohena. Słuchaliście Leonarda??

środa, 28 sierpnia 2013

Szykowna przystawka z chleba na zakwasie, surowej szynki i awokado.

Jak wiecie, ja ostatnio w paryskim nastroju :)
Od dziś, przez najbliższe trzy dni na blogu pojawiać się będą propozycje, które razem skomponują wspaniały obiad lub kolację. Wszystko zostało tak przemyślane, aby oczom, duszom i brzuchom było najlepiej jak tylko może być.
 
Minimum składników. Maksimum smaku.
Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni. 

 

 

Sałatka z chleba na zakwasie, suszonej szynki i awokado
na 2 porcje
  • 6 kromek chleba na zakwasie o grubości 3 milimetrów 
  • 4-6 plasterków suszonej szynki (u mnie przepyszna prosto z Włoch, niestety nie wiem jak się nazywa, była prezentem)
  • 1 awokado
  • 10-12 pomidorków koktajlowych 
  • oliwa z oliwek
  • sól morska, pieprz grubo mielony
  • woda do podania
Pomidorki kroimy na pół, awokado na 10 łódeczek. 
Wszystkie składniki układamy na talerzu.
Na koniec, tuż przed samym podaniem skrapiamy oliwą oraz oprószamy solą i pieprzem.
Obok stawiamy kieliszek z wodą.

Smacznego!




Pozdrawiam!
Praline

Zapraszam już jutro na drugą część!
 
Przepis bierze udział w konkursie "Paryska dieta".

Tutaj wszystko o książce dr. Cohena, a ja w ramach małej zbieżności nazwisk polecam Wam do posłuchania przy jedzeniu pana Leonarda Cohena :) Mnie bardzo odpowiada.

 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Jabłkowo-morelowa tarta tatin


Chodziła za mną od dawna. 
Tarta tatin. 
Kolejny wypiek pod wpływem "Słodkiego życia w Paryżu" w mojej domowej wersji. 

Wieczory robią się już coraz bardziej jesienne, więc tarta tatin w towarzystwie ciepłej herbaty sprawdzi się idealnie na wieczór przy zdjęciach z wakacji i długich opowieściach.

Pani, która jako pierwsza ją stworzyła i stowarzyszenie broniące oryginalnego przepisu nie byłaby zadowolona dodatkiem do nadzienia moreli. Ze względu na użyte przeze mnie kwaśne, ogrodowe jabłka, pomarańczowo-żółte cuda idealnie dosładzały całość.


Do jabłek słów kilka.
Najlepsze to te o intensywnym smaku, średniej wielkości, Golden Delicious (sama za nimi nie przepadam, są u mnie średnio dostępne). Powinny leżeć zaokrągleniem do dołu ("na baczność"). 
Jak już wspomniałam użyłam tych ogrodowych, nieregularnych. Pokroiłam jak się najlepiej dało i po prostu wrzuciłam do rondla "na raz". Nie przejmowałam się tym. Jak na pierwsze pieczenie tarty tatin jestem niesamowicie zadowolona i dumna, że wszystko wyszło jak powinno, nie rozpadłszy się po drodze. 

Polecam! :)
  
Tarta tatin

ciasto*:
wg Jamiego Oliviera z moim dodatkiem cynamonu
  • 125g masła
  • 100g cukru pudru
  • szczypta soli
  • 250g mąki
  • 2 żółtka
  • skórka z połowy cytryny
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
  • 2 łyżki wody 
Masło ucieramy z cukrem i solą. Dodajemy mąkę, skórkę z cytryny, żółtka, cynamon i wanilię. Wyrabiamy (mikserem lub ręcznie) do uzyskania masy o  konsystencji bułki tartej. 
Dolewamy wodę i zagniatamy. 
Uformowane w kulę i owinięte w folię ciasto wkładamy do lodówki na godzinę.

  
nadzienie:
przepis własny
  • 1kg jabłek (u mnie 700g jabłek, 300g moreli)
  • 40-45g masła (najlepszego!)
  • 200g brązowego cukru
  • sok z połowy cytryny
  • cukier puder do posypania 
Owoce (jabłka) obieramy i pozbawiamy gniazd nasiennych/pestek. Kroimy w ćwiartki.
Polewamy sokiem z cytryny, odstawiamy. 
Masło rozpuszczamy w żeliwnym rondlu i dodajemy cukier. 
Mieszamy aż do rozpuszczenia i powolnego wrzenia. Teraz robi się karmel.
Gdy zaczyna coraz bardziej bulgotać, a masa gęstnieć wkładamy owoce. 
Najlepiej gdy "stoją na baczność" stroną wewnętrzną do góry. 
Gotujemy na małym ogniu ok 20-25 minut, dociskając i polewając tworzącym się sosem (pod koniec można przykryć rondel przykrywką)
Nie martwcie się ilością owoców, zmniejszą swoją objętość.

Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. 
Ciasto wyjmujemy z lodówki i rozwałkowujemy na okrągły, cienki placek o średnicy większej o 2 cm, od średnicy rondla.
Przykrywamy nim owoce w karmelu, końce zawijając do środka.
Pieczemy w górnej części piekarnika ok 30-35 minut.

Podajemy na ciepło lub zimno, z lodami/creme fraiche.

*Robiłam tartę tatin pierwszy raz. Następnym zmniejszę ilość cista do 3/4 porcji.
  Jeśli ktoś lubi dużo kruchego, niech zrobi tak jak jest :)

Smacznego!



Pozdrawiam!
Paraline

ps. Marzy mi się zjeść kawałek przy takim uroczym stoliczku i znów poczuć zapach paryskiego powietrza. 
Ktoś wypatrzył tanie loty? ;)

czwartek, 22 sierpnia 2013

Urodzinowe bezy i "Słodkie życie w Paryżu"

Nie mogę uwierzyć, że mijają trzy lata odkąd Lendryggen pojawił się w sieci.
Ostatni rok nie należał do łatwych i przyjemnych, tym bardziej owocnych dla bloga. Dało się to wyraźnie odczuć. Myślę, że czasem różne życiowe sytuacje nie pojawiają się przypadkowo. Skupiają nas na tym co naprawdę najważniejsze i pomimo obrotu o 180 stopni prostują nasze ścieżki, ujawniając nowe, niesamowite i nieprzewidywalne zakątki. 

Blog swoje odczekał. Zdążył pokryć się dużą warstwą kurzu. Popatrzyłam z dystansu na swoje podejście do blogowania i blogosfery. Cieszę się, że miałam czas zwątpienia i poczucia beznadziei. To on doprowadził mnie do miejsca, w którym jestem teraz, dał mi siłę i ogrom możliwości.

Tak więc trzeci rok za nami. Otwieram czwarty, z nowymi, czystymi kartami. Będzie pięknie!

Ostatnimi czasy znów zafascynował mnie Paryż i francuskie życie. Jestem pod wpływem Madame Chic i Davida Lebovitza za sprawą jego "Słodkiego życia w Paryżu". Chłonę wszystko co tamtejsze i słucham niesamowitej Natashy (dlaczego ta płyta nie jest dostępna w Polsce?). Marzę o stylowych okularach przeciwsłonecznych, granatowym, idealnie skrojonym żakiecie i pudełeczku makaroników z Laduree.

Piękny czwarty rok rozpoczynam elegancko i z umiarem. Będą bezy.  
Długo z nimi walczyłam. Udało się! W końcu.
Podpatrzone u Davida z moją wersją dodatków. Przenoszą gdzieś daleko.
Myślę, że przez żołądek do serca też przeniosą, jeśli będzie trzeba :)


Bezy cynamonowe z gęstym konfiturą jagodową i ganache
na 9-12 sztuk, w zależności od wielkości bez

bezy:
podwojona porcja, przepis David Lebovitz
  • 4 duże białka w temperaturze pokojowej 
  • duża szczypta soli
  • 150 g cukru
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
  • 2/3 łyżeczki mielonego cynamonu
Piekarnik rozgrzewamy do 100 stopni*.
Białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli. Wciąż ubijając dodajemy kolejno cukier, po łyżce, następnie wanilię i cynamon.
Masa jest gotowa, gdy jest gładka i lśniąca, a po wyjęciu końcówek miksera tworzy ładny, lekko zawinięty czubek.

Na wyłożonej papierem do pieczenia blasze formujemy 9-12 krążków bezowych (za pomocą łyżki lub rękawa cukierniczego). 

Pieczemy przez godzinę, po tym czasie wyłączamy go, zostawiając bezy w środku na kolejną godzinę. Wyjmujemy i pozostawiamy do całkowitego wystudzenia (u mnie była to cała noc).

* Swoje piekłam 25 min w 120st, następnie przez 40min w 100st. 
   Wyszły takie jak lubię, chrupiące na zewnątrz i lekko ciągnące w środku.

 Sos jagodowy
  • 500g świeżych lub mrożonych jagód
  • 5 łyżek cukru
Jagody podsmażamy z cukrem, aż puszczą sok i zaczną bulgotać. 
Są idealne jeśli mają konsystencję dżemu. 


Ganache

  • 100g gorzkiej czekolady
  • 200ml śmietanki 30%
 Czekoladę rozdrabniamy. Śmietankę podgrzewamy prawie do wrzenia. 
Zalewamy nią czekoladę, mieszając do połączenia się składników.
Masa tężeje podczas studzenia. Nie polecam przechowywać w lodówce, zrobi się twarda.
Moje ganache studziło się w zimnym piekarniku.

Podanie:
Bezę wykładamy na talerzyk deserowy, polewamy ciepłym sosem i ganache. 
Podajemy od razu z ulubioną kawą. 



Smacznego!
Praline 

ps. Dziś rocznica urodzin Claude Debussy'ego. Google przygotowało piękną niespodziankę. 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

3 lata Lendryggena

To dziś. 
Przemyślenia i przepis później.
Posyłam Wam szerokie i serdeczne uśmiechy!
Dziękuję!
Praline



poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Makaron z przepiórczym jajem

 


Cenię sobie każdą taką chwilę. Taką kruchą jak skorupka przepiórczego jaja.
Zapamiętuję obrazy i dźwięki. 

Cukiniową zieleń, lekko szklistą pod wpływem wysokich temperatur.
Różowo-bordowy boczek i charakterystyczne trzaski smażenia malutkich kosteczek.
Odgłos drewnianej łyżki uderzającej o dno rondla.  
Nieporównywalny z niczym, dotyk gruboziarnistej soli rozcieranej w palcach. 

Małe dzieła sztuki.

A to wszystko, prawie jak modlitwa, nad talerzem makaronu.

Makaron z przepiórczym jajem
na 2 porcje
  • 120g makaronu
  • 300g cukinii
  • 100g wędzonego
  • 1 łyżka oliwy
  • 8 malutkich trójkącików sera camembert (lub innego łagodnego pleśniowego)
  • 6 przepiórczych jajek
  • sól morska 
Makaron gotujemy w osolonej wodzie al dente.
W rondelku podsmażamy boczek, aż wytopi się tłuszcz.
Podsmażamy cukinię ok 4 minuty, ma lekko zmięknąć, ale nie rozpadać się.
Dodajemy do makaronu, mieszamy.

Jajka wkładamy do gotującej się wody i gotujemy ok 1,5 minuty (wtedy są idealne).
Obieramy, kroimy na pół i układamy na makaronie.
Pomiędzy makaron wkładamy trojkąciki sera.
Delikatnie oprószamy makaron solą.
Podajemy od razu.

Smacznego!




Dobrego tygodnia!
Praline

czwartek, 8 sierpnia 2013

Letnia przekąska: tortilla + paprykowy chutney

Żar leje się z nieba.
Ostatnią rzeczą, o której większość marzy, jest dogrzewanie mieszkania pracującym na pełnych obrotach piekarnikiem i rozgrzanymi patelniami.

Czego jednak nie robi się dla ludzi, których lubi/kocha się karmić i gościć..
Wtedy nawet gorąc nie wydaje się taki straszny, a uśmiechy warte są o wiele więcej.

Bardzo spontaniczny wybór przekąsek, na chwilę przeniósł nas gdzieś daleko, za Atlantyk.
Wbrew pozorom pracy nie jest dużo. Trzeba tylko wszystko logicznie rozplanować.

To moje pierwsze spotkanie z mąką kukurydzianą, na pewno nie ostatnie!
Brakiem specjalnej prasy do tortilli nie przejmowałam się za bardzo, z pomocą przyszedł mi Wujek Google i jego pomysły. 

Jeśli nie chce się Wam przygotowywać tortilli, zróbcie sam chutnej. 
Jego słodki smak pieczonych papryk idealnie komponuje się z ostrością tabasco i chilli oraz intrygującymi, lekko wyczuwalnymi nutami cynamonu. 
Będzie idealnym dodatkiem do grillowanych mięs.



Letnie tortille kukurydziane z chutney'em paprykowym

Tortille
8 sztuk
  • 120g mąki kukurydzianej
  • 80g mąki przennej
  • 20g miękkiego smalcu/masła
  • 160ml letniej wody
  • sól 
Wszystkie składniki zagniatamy na ciasto. Dajemy mu chwilę odpocząć ok. 20 min.
Dzielimy na 8 części (kulek). 
Każdą wkładamy pomiędzy dwa kawałki folii spożywczej (dobrze ją oprószyć mąką kukurydzianą)  i jak najmocniej obciążamy (np. foremką do tarty), do uzyskania jak najcieńszego placuszka.
Smażymy na bardzo mocno rozgrzanej patelni/blasze, BEZ dodatku tłuszczu, około 1,5 minuty z każdej strony.

Ja swoje tortille pokroiłam na 6 części, były dużo poręczniejsze.

Chutney z pieczonych papryk
  • 2 duże czerwone papryki
  • 2 duże żółte papryki
  • 2 dorodne pomidory
  • 1 czerwona cebula
  • 70g brązowego cukru
  • 2 łyżki octu winnego
  • 1/2 łyżeczki tabasco 
  • 1/2 łyżeczki mielonej kolendry
  • szczypta cynamonu
  • mała, posiekana papryczka chilli bez pestek (opcjonalnie, dla wielbicieli ostrego)
  • sól
  • pieprz ziołowy
Piekarnik rozgrzewamy do 200st.
Papryki, pomidory myjemy, cebulę obieramy. Układamy na blasze wyłożonej folią aluminiową i pieczemy ok 40 minut, co jakiś czas obracając, by przypiekły się z każdej strony.
Gdy na skórce pojawiają się czarne plamy, to dobrze.
Studzimy, aby nie poparzyć sobie palców przy obieraniu!
Obieramy warzywa ze skórek, papryki pozbawiamy ogonków i pestek.
Miksujemy.
Podgrzewamy w rondelku z resztą składników.
Gotujemy ok 10 minut.
Przekładamy do słoja, pozostawiamy do wystygnięcia.
(Można też zapakować do mniejszych słoiczków, zapasteryzować i schować do spiżarni)





Smacznego!
Pozdrawiam, 
Praline

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Tarta z malinami, mascarpone i syropem z mniszka lekarskiegp

Półmetek lata. 
Dorodne maliny przeciążają krzaczki i błyszczą w mocnym słońcu.
Na straganie w miasteczku stają się coraz tańsze. 
Wybrane, piękniejsze (w artystycznym nieładzie) układają się na tarcie, te mniej urodziwe trafiają do koktajlu.

Czas płynie po swojemu, pies wygrzewa się na betonie, a sąsiedzi śmieją się głośno.
Leniwy dzień, z leniwym śniadaniem nabiera tempa, gdy nadchodzi zmrok.

Na dobranoc, późny deser. 

Tarta z malinami, mascarpone i syropem z mniszka lekarskiego

spód:
kruche ciasto wg przepisu Jamiego Oliviera z "Włoskiej wyprawy Jamiego"
  • 125g masła
  • 250g mąki
  • 100g cukru pudru
  • szczypta soli
  • 2 żółtka
  • skórka otarta z 1/2 cytryny
  • 2 łyżki zimnego mleka
Foremkę do tarty o średnicy 28cm wysmarowujemy niewielką ilością masła (jeśli nie ma wyjmowanego dna, na spód kładziemy wycięty z papieru do pieczenia krążek).
Resztę masła ucieramy z cukrem i solą. Dodajemy mąkę, skórkę z cytryny i żółtka. Wyrabiamy (mikserem lub ręcznie) do uzyskania masy o  konsystencji bułki tartej. 
Dolewamy mleko i zagniatamy. 
Uformowane w kulę i owinięte w folię ciasto wkładamy do lodówki na godzinę.

Po tym czasie wyjmujemy je, rozwałkowujemy i wykładamy do formy.
Wsadzamy na kolejną godzinę do zamrażalnika.

Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. Ciasto nakłuwamy widelcem (można też obciążyć np. ryżem lub fasolą, aby nie urosło w trakcie pieczenia). 
Pieczemy ok 35-40 minut do uzyskania złotego koloru.
Po wyjęciu studzimy.

nadzienie:
  • 250g mascarpone
  • 3 łyżki cukru pudru
  • 200ml śmietany 30%
  • łyżeczka esencji waniliowej
  • skórka otarta z 1/2 sytryny

Śmietanę lekko ubijamy, do uzyskania konsystencji lekkiej. półpłynnej pianki.
W drugiej misce miksujemy mascarpone z cukrem, stopniowo dodając śmietanę i resztę składników.
Wykładamy na wystudzony spód.

wierzch:
  • 600g malin 
  • 3 łyżki syropu z mniszka lekarskiego (jeśli nie mamy, można pominąć)
  • 1 łyżka dżemu malinowego  
Maliny układamy na wierzchu (mniej lub bardziej symetrycznie :))
Syrop podgrzewamy z dżemem i łyżką polewamy po owocach.

Tarta najlepsza jest po kilku godzinach w lodówce.

 
Smacznego!
Praline